Fantasmagieria - Podcast 245 - “Grobowiec splądrowany”
Nie był to spokojny tydzień. Wydawało się, że nic poza nawałnicą nie zakłóci przedwiośnia, aż tu ni z tego ni z owego mamy do czynienia z kolejną ofensywa kickstarterową. Potwierdza się, że żelazo trzeba kuć póki gorące i tak Brian Fargo, nie mając jeszcze skończonej drugiej odsłony Wasteland, już wyciąga kapelusz na zbiórkę na “ideowego spadkobiercę Planescape Torment”. Kolejnym sprzedawcą marzeń okazał się nie kto inny jak kosmonauta Richard Garriott, któremu wizja wydawania własnej fortuny na jakąś tam gierkę erpegie zupełnie w niesmak. Na horyzoncie pojawił się też Ron Gilbert, który na razie nic nie zapowiada, ale zastanawiające jest, że opuścił studio Double Fine zanim wielomilionowy projekt, który robił na spółkę z Timem Schaferem (finansowany na kickstarterze) ujrzał światło dzienne. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie wierzę, że ktoś chce więcej czasu spędzić z rodziną albo tak po prostu robić gry na iOS.
Tytułem, który zajmie nam cały segment “W co ostatnio grałeś?“, jak łatwo się domyślić, jest Tomb Raider. Lara doczekała się totalnego liftingu, nie tylko odmłodniała, ale także przeszła kurs przetrwania u takich tuzów jak John Rambo czy Bear Grylls. Jej główny zadaniem nie jest plądrowanie grobowców, przenoszenie kół zębatych i zaciąganie dźwigni, ale po prostu przetrwanie na tajemniczej wyspie rządzonej przez szaleńców.
Gra zdecydowanie zyskuje na zapożyczeniach z innych tytułów. Sprawdzone elementy tworzą nową układankę i choć pewne decyzje twórców mogą wywołać poruszenie, to jako całość, nowe przygody Lary wypadają wyjątkowo dobrze. Postawiono na akcję i w dużo mniejszym stopniu na eksplorację. Panna Croft przeszła metamorfozę, seksapil został przykryty grubą warstwą błota, strupów i blizn.
Patrzymy na to wszystko krytycznym okiem, ale nie znaczy, że nam się nie podoba. Tomb Raider to bardzo dobra gra, a młodziutką panią archeolog chętnie spotkalibyśmy w mniej traumatycznych okolicznościach, np. na kawie rozmawiając o jeszcze to niezłupionych skarbach.
Zapraszamy do słuchania i komentowania!
Ściągnij dwieście czterdziesty piąty odcinek podcastu
Autor: Dahman
Tagi: fantasmagieria, Kickstarter, Lord British, Richard Garriott, Ron Gilbert, SimCity, Tomb Raider
marzec 16th, 2013 o godzinie 19:20
JEEEEESSSSTTTT!!!!
marzec 16th, 2013 o godzinie 19:31
Nie wiem czy jest sens pisać w ten sposób w notce o grach, które wspólnie omawiamy w podkastach. De facto to jest podsumowanie Twojej opinii o TR, Damianie, nie naszej W zasadzie każdy z nas ocenia tę grę trochę inaczej i za co innego.
marzec 16th, 2013 o godzinie 20:15
Piotrek ja też lubie jechać po grach ale po TR cięzko bo to cholernie dobra gra jest
marzec 16th, 2013 o godzinie 20:17
no to weekend uratowany po odwołanych kwalifikacjach w formule 1. Dziękuję
marzec 16th, 2013 o godzinie 22:57
“Panna Croft przeszła metamorfozę, seksapil został przykryty grubą warstwą płota, strupów i blizn.” Płota ?
marzec 16th, 2013 o godzinie 23:00
To takie błoto tylko, że z polygonów.
marzec 17th, 2013 o godzinie 0:46
psxfan - według mnie tylko niezła, czekam na bardziej wyrazistą kontynuację i nie podpisuję się pod stwierdzeniami typu “gra zdecydowanie zyskuje na zapożyczeniach z innych tytułów” czy “Tomb Raider to bardzo dobra gra”
marzec 17th, 2013 o godzinie 15:49
Dla mnie sytuacja kickstarterowa jest jasna - widzą gały co biorą, a twórca musiałby być niespełna rozumu jeśli mógłby skorzystać z takiego sposobu finansowania, a by z niego zrezygnował. Fajnie jest mieć 30 baniek, a jeszcze fajniej 31, prosta prawdą którą znają ludzie którzy do baniek są w stanie dojść. Chciwość to wielkie słowo używane przez gołodupców wobec ambitnych
Z CO2 jest taki problem że naturalna emisja choć wielokrotnie wyższa, jest zbilansowana, a człowiek produkuje nadwyżkę która zmienia układ. Temperatury się mierzy nie przez szwagra i kolegę, tylko porównuje temperatury średnioroczne, a te biją kolejne rekordy.
Damianie, jeśli myślisz po polsku to nie “tomb rajder” tylko “Hiena cmentarna”!
marzec 17th, 2013 o godzinie 22:23
Fajny odcinek w doborowym składzie.
Szkoda jedynie, że Dr Judym używał zbyt wyszukanego słownictwa przy omawianiu najnowszej odsłony Tomb Raidera i przez to główny, nieletni fan fantasmagierii (a nawet i psx) pewnie mało co zrozumiał
A w temacie- zgadzam się z Benkiem, przytoczony przykład z kinem dobitnie obrazuje, jak niedojrzałe jest to nasze hobby (czemu winni jesteśmy my sami po części). Nie sądzę, by kiedykolwiek ten stan rzeczy się zmienił- w końcu już teraz średnia wieku gracza na Zachodzie to ok. 26-28 lat, więc per definicja jest to odbiorca dojrzały, przynajmniej wg metryki.
Najwyraźniej po prostu gracze nie oczekują od gier doznań równych sztuce wysokiej. Ci bardziej świadomi wiedzą, że oprócz psx, ps2, ps3 jest jeszcze masa innych “rozrywek” i w zależności od stanu ducha wybierają albo wyjście do teatru, albo 120″ projektora a na nim Black Ops II.
marzec 19th, 2013 o godzinie 8:31
Judym jak zwykle analizuje wszystko przez pryzmat swoich wydumanych wyobrażeń i niewiadomo jakich teorii. Nowy Tomb to świetna gra i TYLKO gra. Zarzuty a propos skrzynek i generalnie zbierania np exp’a są totalnie z tyłka za przeproszeniem. Jeżeli nie ogarniasz i nie rozumiesz zamysłu i konstrukcji takich gier, to nie wiem po co je ogrywasz.
Generalnie Judym wg mnie nadaje sie tylko do kącika kulturalnego, bo tam najbardziej pasują jego wydumane i dogłębne analizy.
marzec 19th, 2013 o godzinie 10:46
“To tylko gra” to badzo defensywne stwierdzenie, ktorym jak juz bronic to slabe gry, a TR taka nie jest. Piotrek wyraza swoje odczucia i je argumentuje, wychodzac poza ramy to “tylko gry”, bo zdaje sie do rozgrywki nie ma zarzutow (poza momentami), ale do calosci, i zwiazkow miedzy tym co jest w fabule do tego co robi Lara. Mozemy oczywiscie miec rozne zdanie, ale nie odmawiajmy nikomu prawa do wyrazenia wlasnej opinii.
marzec 19th, 2013 o godzinie 11:50
Nikomu tego nie odmawiam, lecz on przyczepił sie do ogólnej konstrukcji którą posiada właściwie 99% tytułów. Ten dysonans bedzie zawsze, bo jak miało by niby być? Jak dla mnie zarzuty były dziwne, stąd też moje uwagi.
marzec 20th, 2013 o godzinie 12:20
Tomb Raider jeszcze na mnnie czeka, ale i tak jestem w stanie a priori zgodzić się w wielu sprawach z Judymem.
Miałem identyczne uczucie grając w Uncharted 2. Po prostu w tego typu grach rozdźwięk między mechaniką a fabułą aż boli. Gramy seryjnym mordercą, który ma na koncie kilkaset ofiar, a w przerywnikach sprzedaje nam się czułego faceta, albo babkę, co nawet muchy nie skrzywdzi. A zabójstwo staje się nagle wielkim dylematem.
Zaczyna to w grach przeszkadzać w momencie gdy tytuły są coraz bardziej realistyczne i w sposobie opowiadania historii zbliżają się do filmu.
Po prostu masowe zabijanie jako jedna z głównych mechanik do gier typu “nowe kino przygody” nie przystaje. Inna sprawa, że w tym momencie nie widzę, żadnej mechaniki, którą można by to było zastąpić (ewentualnie skradanie). Pora na coś nowego.
marzec 20th, 2013 o godzinie 15:02
Indyk => Wszystko ok - tylko dlaczego nam to przeszkadza w grach a w filmach nie?
marzec 20th, 2013 o godzinie 15:14
Są filmy w rodzaju Expendables, czy innego Rambo. I tam jatka pasuje wyśmienicie. Ale w niektórych grach też to nie przeszkadza. Np. w Far Cry 3. Wszystko zależy od tego jak prowadzona jest narracja.
Problem by był, gdyby taki Indiana Jones musiał się zatrzymać co 5 minut i zabić z 50 przeciwników, żeby film ruszył dalej. Widziałeś Drive? Ile tam było trupów przez cały film? Pewnie mniej niż 10. A film jest dojrzały, brutalny i emocjonujący. Gdyby padło w nim 900 trupów to już by nie był tak dobry. Gra o podobnym scenariuszu musiała by użyć mnożnik trupów x10.
W grach nie ma wyboru. Chcemy opowiedzieć dorosłą historię (albo nawet rozrywkową). Mamy piękny scenariusz pełen doskonałych dialogów i moralnych dylematów. A potem i tak musimy władować w to jatkę. Bo nie ma jak inaczej gracza zabawić, który chce grać.
Ja widzę ten problem im bardziej gra w zamierzeniu ma przypominać właśnie film (jak na przykład w serii Uncharted). No i kiedy bohater ma być w zamierzeniach sympatyczny (jak Nathan Drake), a nie jest jakimś ostatnim zakapiorem.
marzec 20th, 2013 o godzinie 19:16
Zabawne - bo tai John Rambo w Rambo 1 zabil 1 kolesia. I Tylez bylo śmierci na ekranie. A taki Indy w IJ4 zabił 10 osób a na ekranie zginęło ponad 70 osób… Koleś w Mumi zabija 45 osób a w filmie ginie 155 - yet to Nathan czy Lara są psychopatami…
A jednak to samo w grach- które de facto są strzelaninami na maksa - czyli Uncharted i Tomb Rider przeszkadza. I nie wyglupiajmy sie ze w któreś z tych gier jest dojrzała i piękna fabuła.
marzec 20th, 2013 o godzinie 19:17
Miałem taki moment refleksji jakieś dwa “callofduty” temu. Czułem obrzydzenie patrząc z jaką łatwością przychodzi zabijanie, a starło się to z informacjami o tragicznej śmierci dwóch reporterów i grupy cywilów wziętych w Iraqu za uzbrojonych rebeliantów (http://youtu.be/13qWADMfQnQ). Takie rzeczy otwierają oczy, ale później przychodzi kolejna refleksja, że generalnie 99% gier, w które gramy poleca na tym samym - pozbawianiu życia setek ludzi. Dysonans powstaje tylko wtedy kiedy odrzucamy język gier. Zapominamy, że to nie jest w żadnym stopniu odzwierciedlenie rzeczywistości. Inaczej łatwo wtedy o argumenty jakimi posługują się ludzie obwiniający gry za wszystkie nieszczęścia, szukających źródeł masowych mordów w krwawych grach. Jako dojrzali gracze, odrzucamy je, bo nas to nie dotyczy. Przecinając Locusta piłą łańcuchową, nie zastanawiamy się nad tym jak fajnie byłoby wyjść na ulicę i zrobić to samo.
Ja nie mam dysonansu, potrafię oddzielić fabułę od rozgrywki. Ciężko jest tego nie zrobić w takich grach jak Uncharted, Far Cry, Grand Theft Auto, Bioshock, Half-Life itp. Choć trup ściele się gęsto, to wiem, że nie gram seryjnym mordercą (wbrew “materiałowi dowodowemu”) i potrafię cieszyć się fabularnymi wstawkami, które od akcji są oderwane.
Może mamy problem ze zbyt realistyczną grafiką, bo to już nie sprite’y, ale rzeczy powoli przekraczające “uncanny valley”. Stąd tak łatwo przywołuje się filmy, które z reguły są wielokrotnie krótsze od gier i nie mają “zapychaczy” w postaci rozgrywki. Trudno wymagać od filmów przygodowych takich “Indiana Jones”, że przez 90% filmu główny bohater będzie rozprawiał się z nazistami, a przez 10% rozmawiał i rozwiązywał zagadki. Nie wykluczam jednak, że małe studia, twórcy niezależni, będą eksperymentować. The Walking Dead wpisuje się właśnie w taka interaktywną opowieść, która tylko momentami oddaje na pada i każe zabijać.
To nie dysonans, ale klucz. Może petycja, aby każda gra stosowała się do reguł “Drużyny A”? Chcecie, aby w grach bohaterowie używali gumowych kul, strzałek ze środkami nasennymi, i co najwyżej łamali kręgosłupy, ale bez zabijania? Albo żeby każdy bohater był szaleńcem, mordercą, który w każdej linijce dialogu podkreśla swoją żądze krwi, stąd zabijanie tysięcy ludzi nie powoduje dysonansu ludonarracyjnego? Ja tego nie chcę, nie chcę tylko gier w stylu Manhunta, czy Hotline Miami, gdzie okrucieństwo jest całkowicie uzasadnione, albo w stylu Batmana, gdzie w myśl kodeksu człowieka nietoperza, wszyscy są obezwładnieni, a nie pozbawieni życia.
Ciekawe jest to, że ta dyskusja pojawiła się w kontekście Tomb Raidera, gdzie naprawdę zabijania jest dużo mniej (choć są bardzo krwawe momenty) niż w innych podobnych grach. Niemniej temat jest ciekawy i być może najbliższe lata przyniosą rewolucje, a strzelanki przestaną być dominującym gatunkiem. Życzyłbym sobie tego bardzo.
marzec 20th, 2013 o godzinie 19:43
Okrucieństwo w stylu Gears of War pozwala zachować dystans ze względu na otoczkę SF i wrogów, do których ciężko się odnieść.
Okrucieństwo w TR ciężko znieść, bo mamy konwencję “gritty reboot”, odniesienie do naszego świata i “realistyczną” grafikę i animację - mechanikę i rozgrywkę już nie. Ponadto z pomocą fabuły twórcy próbują nam wmówić, że Lara jest człowiekiem z krwi i kości, który dorasta, dostępuje przemiany itd., podczas gdy w rozgrywce są prostackie Gearsy z dodatkiem Metroidvanii. Co jak co, ale ja tam nie lubię, gdy wciska mi się taki kit i traktuje jak kretyna, licząc że to łyknę. Btw. kolejna cegiełka do kolekcji głosów na “nie”, aczkolwiek w tym przypadku to było jakby do przewidzenia: http://www.escapistmagazine.com/videos/view/zero-punctuation/7025-Tomb-Raider
Swoją drogą, ostatnio usiadłem wreszcie na dłużej do Hitmana Absolution i nawet ta gra jest mniej brutalna w swojej prezentacji od TR.
marzec 20th, 2013 o godzinie 20:38
Ta cegiełka od Yatzee miałaby siłę, gdyby coś wychwalał. Poza peanamiu w stronę Valve, która została nagrodzona wizytą u Gabe’a Newella, ZP tylko krytykuje. Ale w jakim stylu!
marzec 20th, 2013 o godzinie 21:18
Nieprawda, gdy robił m.in. retrospekcję o Thiefie to się rozpływał w superlatywach Ma jeszcze ze 2-3 tytuły, które naprawdę lubi, a po reszcie jedzie, bo taka jest wytyczna tego programu
marzec 20th, 2013 o godzinie 21:34
No to zobaczymy co powie o T4. Może go zaproszą do Montrealu.
marzec 21st, 2013 o godzinie 5:56
Jak go zaprosza to sie okaże ze to najlepsza gra ever…
marzec 21st, 2013 o godzinie 10:57
Swoja droga, Piotrze - to troche hypokryzji tu widze - w Hitmanie nowym mozna zabic wszystkich na danej mapie - i nie ma z tym gra problemi - ale nie o tym w sumie chcialem z ta hipokryzja - w Thiefe twoim ukochanym, fabularnie niby byles zlodzieje, cieniem, ktory nikogo nie krzywdzi - ale jednak mogles zabijac kazdego napotkanego kolesia - i jedyne co cie spotykalo ‘zlego’ to byla wiadomosc ze straciles ‘bonusy’ za ciche przejscie - i tyle. Ciekawe ze w tamtej grze nie przeszkadza ci dokladnie to samo co przeszkadza ci w TR…
marzec 21st, 2013 o godzinie 14:45
Wydaje Ci się, że jesteś złośliwy Całość nie ma nic wspólnego z hipokryzją. Plus pamięć Ci lekko szwankuje Thief, podobnie jak Dishonored, oferuje graczowi wolność, możesz zabijać, nie musisz. Na wyższych poziomach trudności nie możesz, bo gra zostaje przerwana. Na niższych po prostu ponosisz konsekwencje swoich działań. W nowym Hitmanie zabicie wszystkich na mapie jest niemożliwe w taki sposób, żeby to zrobić po cichu, chyba że grasz na najniższym poziomie trudności.
Nadal nie chcesz przyjąć do wiadomości, że kontekst ma ogromne znaczenie, podobnie jak sposób prezentacji. Próbujesz spiąć to jakąś jedną “klamrą moralną”, nie wiadomo za bardzo w jakim celu. Oczywiście, że wcielanie się w postacie nietuzinkowe i złe, takie jak zabójca czy złodziej, jest szalenie wciągające, ale to nie ta sama rola, co młoda nieśmiała pani archeolog na początku swojej kariery - przynajmniej to próbuje nam się wciskać w warstwie narracyjnej. Plus nawet w Hitmanie przemoc jest przerysowana, można do niej nabrać dystansu i jest w niej sporo elementów czarnego humoru. W TR warstwa audiowizualna jest super poważna, a mechanika i rozgrywka wprost przeciwnie. Czy takie zabiegi mają prawo podnosić pytania o bezguście i zdezorientowanie twórców? Moim zdaniem mają.
marzec 21st, 2013 o godzinie 19:49
problemem jest potrzeba dopasowania sie do rynku. Piotrek slusznie prawi o irytacji plynacej z mieszanego przekazu TR (tak swoja droga, piekny przyklad na dzialanie ‘doliny niesamowitości’), ale zapomina tez, ze crystal dynamics musi placic rachunki.
a tomb - jako brand - jest juz mentalnie zuzyty, zepchniety do roli kolejnego action mana (swietne porownanie ze strony Benka). serio, z zestawem tagow ‘cycki’, ’skakanie’ i ’strzelanie’ duzo nie da sie zrobic, dlatego chwala autorom za starania
marzec 24th, 2013 o godzinie 0:31
posiadacze urządzeń z iOS, szykujcie się.
http://www.youtube.com/watch?v=TQt8xQqy95k
marzec 24th, 2013 o godzinie 7:07
Nie zaskoczyli mnie, spodziewalem sie takiego kroku. Oby tylko instalka nie zajmowala wiecej niz 1GB, bo bedzie problem z miejscem na moim ipadzie.
marzec 26th, 2013 o godzinie 15:23
http://www.eurogamer.net/articles/2013-03-26-tomb-raider-has-sold-3-4-million-copies-failed-to-hit-expectations
No coz… ciezko komentowac ten news. W sumie to bardzo smutne jak sie swiat gier i rynek gier zmienil…
marzec 26th, 2013 o godzinie 20:56
A co Ty Tzymische nie kupiłeś? TR akurat jest grą dosyć dobrą i taki wynik jest zasłużony. Kupiłęś również Aliens: CM która jest grą tragiczną. Mówisz często o głosowaniu portfelem.
marzec 26th, 2013 o godzinie 22:00
Nie zrozumiałeś Tzymische’a. Oczywiście, że wynik jest super, ale chodzi o to, że Square Enix chciał dwa razy więcej i wg nich trzy wymienione gry sprzedały się poniżej oczekiwań, mimo, że to są absolutnie rewelacyjne ilości, za które kiedyś daliby sobie rękę uciąć.
marzec 26th, 2013 o godzinie 22:13
a to przepraszam
marzec 27th, 2013 o godzinie 9:23
Tak jak mowi Dahman. Chciwosc korporacyjna mnie po prostu przeraza.
Z oficjalnych danych Crystal Dynamics wynika, ze za rok 2012 mieli przychodu 17.5 mln $ - zakladajac ze nie robili nic innego - a nie robili - tylko i wylacznie noweto TR - tyle zaplacil Square Enix za rok pracy - gre CD robil 2 lata - wiec zalozmy ze SE zaplacilo w sumie 17.5×2 + 5 do rownego rachunku - 40 mln$.
Do tego dolozmy koszty marketingu, pakowania, tloczenia, transportu, tlumaczen etc.etc.etc - niech bedzie szalone 30mln $ - to znaczy ze wszystkie koszty SE to 70 mln $.
Gra sprzedala sie w 3.5 mln egzemplarzy. Zalozmy srednia cene 50$ za pudelko (ale mysle ze mozna by liczyc i 60$) - to daje 175 mln przychodu przy kostach 70 - to daje zysk 150% ! nie liczac dystrybucji cyfrowej…
I korpo-szczury narzekaja ze 150% to za malo… smutne i tyle.