Fantasmagieria - Podcast 240 - “Dysonans ludonarracyjny”
Miesiąc styczeń stoi pod znakiem transferów roku - przetasowań na stołkach redaktorów naczelnych. Tag #zmiany to takie puszczone oczko, memik krążący po twitterach i fejsbukach osób związanych z branżą. Jest fajnie. Niestety nie dysponujemy bilionami złotych, więc na transfer pozwolić sobie nie możemy, ale na wypożyczenie dobrego zawodnika raz na jakiś czas owszem. Dlatego w tym tygodniu gościmy Tomka Pstrągowskiego z podkastu “Nieczyste zagrywki“.
W odcinku porozmawiamy o upadku THQ i o tym czy powinniśmy płakać po pożarze lasu, a może cieszyć się, że będzie miejsce na nowy zagajnik. Rozmowa w sposób zwyczajowy płynnie lawiruje, popada w dygresje. Jak zwykle poruszymy ważkie dla graczy tematy, np. brak innowacji, konflikt na linii twórcy - menadżerowie, czy problematycznie mieszanie poważnych historii z niepoważną rozgrywką. I więcej!
Zapraszamy do słuchania i komentowania!
Ściągnij dwieście czterdziesty odcinek podcastu
Autor: Dahman
Tagi: Darksiders, Darksiders 2, Dead Space 3, Devil May Cry, Django, fantasmagieria, GTA IV, GTA V, LA Noire, Little Inferno, podcast, The Darkness II, THQ
luty 1st, 2013 o godzinie 11:11
Che che - dokładka po Nieczystych Zagrywkach. Tomek - toż to kariera międzynarodowa. Ubisoft jeszcze nie dzwonił z groźbami, że mają już twoją babcię?
luty 1st, 2013 o godzinie 16:20
W kwestii szukania znajdziek w grach sanboksowych, zgadzam się w opiniami, mocno wybija to z rytmu fabułę, jakakolwiek ona by nie była. No, ale trzeba jakoś przytrzymać gracza przy padzie trochę dłużej. Co do samego Far Cry 3, to w sumie, wszystkie te aktywności poboczne miały jakiś sens (choć i tak trochę naciągane to wyjaśnienie), bo nasz Jason Brody potrzebował kasy na, chociażby amunicję, nowe broni, etc., czy też dzięki polowaniom i zbieraniu ziółek majstrował nowe kabury - wszystko to, aby móc skuteczniej wywalczyć sobie drogę do uwięzionych przyjaciół. Więc, nawet gra w pokera, miała tu jakiś sens. W przeciwieństwie do takiego Red Dead Redemption - gdzie sama gra w pokerka była rozwiązana genialnie, sam spędziłem przy niej sporo czasu - ale generalnie nie miało to sensu w zestawieniu z tym niby parciem, by jak najszybciej uratować swoją rodzinę. Ze wszelkimi innymi aktywnościami w RDR było podobnie - po co robić coś dla kasy, skoro z mamoną nie było później co… robić? O kiepskich “poboczach” w GTA IV, nawet nie wiem, czy warto wspominać, bo nie dość, że kasa była tam również niepotrzebna prawie wcale, to jeszcze mini-gry były kretyńsko proste (słynne “dwa-kroki-w-prawo” kręgle) i same w sobie nie była żadnym wyzwaniem, ani - co za tym idzie - nie dawały żadnej satysfakcji (w przeciwieństwie, na przykład, do ogrania wszystkich przy stole w RDR, czy FC3).
Co do znajdziek, to zbieram tylko te, które mi same wpadną do łap. Poza jednym przypadkiem, w żadnej grze, nie przeszukiwałem mapy wzdłuż i wszerz, żeby znaleźć wszystkie “collectibles”. Tym odosobnionym przypadkiem jest MAFIA II, z wiadomych względów
Co do GTAV - Damianie, muszę przyznać, że pomysł z dodawaniem kolejnych epizodów, w takiej formie, jak to opisałeś jest genialny, ale po tym, co ogłosiło jakiś czas temu Rockstar w kwestii DLC, i czego się konsekwentnie trzyma (jak w przypadku Max Payne 3, gdzie liczyłem jednak, mimo wszystko, na fabularny dodatek), to w przyszłości mają się skupiać na mini-dodatkach i multiplayerze. Wiem, żal… Oby jednak było w tym przypadku inaczej.
Z innej beczki - grał ktoś w The Cave? Ja ukończyłem grę wszystkimi siedmioma postaciami, i tak jak przy pierwszym przejściu byłem diablo zadowolony (klimacik, przygodówkowy feeling, stylistyka, przyjemny gameplay), tak przy drugim przejściu pojawiła się irytacja, głównie ze tego względu, że etapy wspólne, występujące w roli łączników między “komnatami” indywidualnymi dla każdej postaci, przy kolejnym podejściu były niczym więcej, jak zwykłymi zapchajdziurami. W tym wypadku, jeśli gracza - o ile chce poznać “historię” każdego z bohaterów - zmusza się, aby grę przejść trzykrotnie, to aż się prosi o to, aby te stałe fragmenty gry, dawało się przejść za każdym razem - w zależności od wyboru postaci - w nieco inny sposób. Naprawdę, o ile każda indywidualna opowieść była na swój sposób wyjątkowa, tak te “łączniki” irytowały cholernie. O tym, że chcąc ograć siódmą postać musiałem przejść łącznie chyba z sześć takich samych etapów jeszcze raz, nawet nie chce mi się pisać. Nie rozumiem, co kierowało twórcami wprowadzając takie, a nie inne rozwiązanie - bo czemu nie sześć postaci (2 przejścia, powiedzmy - bo nie chce mi się liczyć - 4 etapy takie same, ale za każdym razem 3 nowe), albo 9 postaci (3 przejścia, reszta j.w.)? Nie rozumiem tego, serio. Jedyny sposób, alby uniknąć irytacji, jakiej ja doświadczyłem, to przejście gry raz - natomiast kolejnymi postaciami za bliżej nieokreślony czas. Ach, i jeszcze muszę wspomnieć, jaką pełnię szczęścia osiągnąłem, kiedy okazało się, że po 10 godzinach gry, ukończeniu jej wszystkimi postaciami, okazało się, że nie otrzymałem (wersja PC) osiągnięć za to… osiągnięcie. Dlaczego? Jak wynika z tego, co znalazłem w sieci - dlatego, bo grałem padem. Serio.
Pomijając powyższe, gra jest bardzo sympatyczna, oferuje zagadki logiczne na umiarkowanym poziomie (zaciąłem się na dłużej tylko w dwóch miejscach - przy małpce [Naukowiec], i na Wyspie [beczki z dynamitem]). Element platformówkowo-zręcznościowy zredukowany do minimum, w zasadzie poruszanie się nie jest dużo trudniejsze, niż klikanie kursorem w przygodówkach point’n'click. Zginąć się nie da. Taaa… A najmilej wspominam etapy Podróżniczki W Czasie (bo przypominało mi się Day of the Tentacle), Wieśniaka [Wesołe Miasteczko strasznie creepy) i Bliźniaków (quasi-burtonowski gotyk).
Miłośnikom przygodówek polecam - aczkolwiek przechodzenie całości jednym zamachem odradzam.
Ach, zapomniałbym dodać - odcinek świetny
Pozdrawiam!
luty 1st, 2013 o godzinie 16:29
Oddajcie Tomasza!!
luty 2nd, 2013 o godzinie 0:30
owoce w mcdonald
street fighter x tekken
star wars w rekach disney-a
tank man z Placu Tianamen zyje
ale Tomek P w fantasmagieri… wow too much
Swietna robota, doslownie spelniacie moje marzenia.
Slucham wielu podkastow
ale na waszym ostatnio zbiera sie sama smietanka towarzyska Ryslaw teraz Tomek.
Brakuje troche Bernarda i jego ”obiektywizmu”
Postarajcie sie zaprosic jeszcze Marcina ”Tartaq-a” z formulogadki i
opus magnum podcastingu w Polsce gotowe.
A jeszcze jedno teraz wiem za co Pawelo dostaje wyplate, roznica
jest kolosalna(barwa glosu) jesli porownac nagranie w studiu a przez skypa.
Pozdrawiam, tak trzymac
luty 2nd, 2013 o godzinie 1:35
Popieram pomysł z Tartaq-iem, bardzo lubię gościa, no i patriotyzm lokalny nie pozwala mi być “naprzeciwko”
luty 2nd, 2013 o godzinie 12:54
Bartosz: Dobry sprzęt robi swoje. “Urokiem” podcastów nagrywanych przez skype jest to, że nagrywa się na czym popadnie. Taki headsecik do rozmowy wystarcza, ale nigdy nie zastąpi nawet przeciętnego, dobrze ustawionego mikrofonu pojemnościowego w studiu, z gąbeczką, pop-filtrem, wyciszonymi ścianami, itd. Ale pamiętaj jaka jest zaleta nagrywania przez skype’a!
Co do zapraszania różnych gości, to na pewno będziemy tę tradycję kultywować. mamy już na oku parę osób.
RandallFlagg: O The Cave docierają do mnie mieszane opinie. Tak jak mówisz, gra jest podobno bardzo fajna, ale ma mnóstwo dłużyzn, niepotrzebnych odciągaczy zabierających czas i odwracających uwagę od właściwej zabawy. Nie mówię, że nie zagram, ale na pewno nie w najbliższym czasie.
Mimo mojego zawodu jakim okazuje się być kierunek, w którym Dead Space zmierza, nie ominie mnie ta premiera.
luty 4th, 2013 o godzinie 14:00
@RandallFlagg - gram w The Cave aktualnie. Skończyłem dwa razy, teraz jadę trzeci (Bliźniaki na koniec). Dodałbym jeszcze do tego co napisałeś, że gdyby ktoś chciał zobaczyć wszystko to powinno się grę skończyć 5 razy bo każda postać ma dobre i złe zakończenie. Absolutnie uważam, że po pierwszym skończeniu powinna się pojawić możliwość omijania znanych już etapów.
luty 5th, 2013 o godzinie 9:23
Przez moment popadłem w panikę, gdy mówiliście o ukończeniu GTA. Na szczęscie mój “honor” gracza został uratowany przez GTA chinawars.
Co do znajdziek w sandboksach to do dzisiaj gram w just cause 2 gdzie poszukuje walizek. czaszek itp. Odpowiadam mi model, w którym możemy sie tym zająć po ukończeniu głównego trybu fabularnego.
luty 6th, 2013 o godzinie 21:40
Oo Dr. Judym chyba go nie było ostatnio za czesto na podkaście
Fajna rozmowa czekam na następny
takiego Hinta rzucę poświęconego Wiedzminowi 3 i nexgenom:)
luty 9th, 2013 o godzinie 14:11
Damian, a jak się zapatrujesz na nowa grę Astronautów i Adriana myślisz że im sie uda i bedzie to kolejna Wielka gra indi.
Chcesz w to zagrać?
luty 9th, 2013 o godzinie 18:06
http://www.youtube.com/watch?v=kJCH_tT5Mkg
Pierszy gameplay Wasteland 2. Jak dla mnie bardzo klimatyczny.
luty 9th, 2013 o godzinie 22:10
Dzięki dłuższym przerwom pomiędzy “emisją” kolejnych, nowych odcinków, mam teraz czas, żeby sięgnąć po starsze epizody Fantasmagierii i, muszę przyznać, że słucha się tego rewelacyjnie. Raz, że ma to, swego rodzaju posmak, jaki dawało mi kiedyś, przeglądanie starych numerów Secret Service, Top Secret i Bajtka [choć czas, jaki dzieli nas od pierwszych odcinków Waszego podcastu nie jest tak odległy], dwa, że fajnie się słucha spekulacji na temat przyszłości gier, nadchodzących produkcji (a, co to będzie to Borderlands, a jaki będzie “nowy” Fallout, a jaki w przyszłości okaże się Assassin’s Creed) a po trzecie, rewelacyjne dyskusje się tam rozkręcają - słucha się tego z zapartym tchem, dosłownie.
Najlepszy z odsłuchanych, do tej pory odcinków, to epizod 8 p.t. “Nowe marki w cieniu kontynuacji” - ostra polemika między Julesem a Benkiem, i Dahman próbujący zdusić spór odnośnie Bethesdy - klasyka Mam nadzieję na więcej takich “akcji” w kolejnych archiwalnych epizodach.
Poza tym marzenie Julesa, o grze kowbojskiej z otwartym światem na silniku GTA. Jak on to przewidział? He’s a witch, burn him! Urocze było też mówienie o “zawartości do pobrania”, jakie to fajne, i takie niespotykane, że jeszcze nie ukuło się na to odpowiednio rozpoznawalnej nazwy… DLC!
Super! Polecam wszystkim, podobnym mnie fanom Fantasmagierii, którzy “starego nie znają” a na nowe czekają
luty 10th, 2013 o godzinie 0:58
Serce się raduje, kiedy czytam takie komentarze. Szkoda, że tak mało osób sięga po archiwalne odcinki. Ja wiem, że czasami technicznie kulały, to jednak merytorycznie stanowiły klasę samą w sobie. Porzucenie gier wideo przez Julesa i Tzymische to niepowetowane straty.
luty 10th, 2013 o godzinie 11:51
Namówiliście mnie, mimo, że fantasmagierii słucham od dawien dawna właśnie pobieram odcinki z 2008. 5 lat to jednak sporo czasu, zobaczymy ile pamiętam z Waszych początków. Zgadzam się, że energia i dynamika dyskusji z pierwszych lat była niesamowita.
luty 10th, 2013 o godzinie 19:05
http://www.youtube.com/watch?v=aE0ZgpDWsv4&feature=player_embedded
Za 2 dni premiera Aliens: Colonial Marines. Wielu ludzi jedzie po grze ze względu na grafikę pokazaną w trailerach. Nie jest ona piękna, ale to intro naprawdę ma klimat obcego.
luty 10th, 2013 o godzinie 20:06
Odcinek wybitnie genialny, 12/10. Dziwnie się tylko przyzwyczaić, że Tomek nie śmieje się z każdego nawiązania do seksu, jak to mają w zwyczaju w NZ.
Szkoda, że Tomasza nie da się na stałe włączyć do składu (no chyba, że się da?)
luty 11th, 2013 o godzinie 9:15
@Dahman => ale ma w planach zagrac w Colonial Marines
luty 11th, 2013 o godzinie 10:43
Musimy o tym porozmawiać
luty 11th, 2013 o godzinie 13:57
Panowie, a gdzie kolejny odcinek, to już prawie połowa lutego
luty 11th, 2013 o godzinie 14:14
Dahman => mowilem ci wczesniej juz. Ja moge nagrywac co tydzien - tyle ze nie mam nic do powiedzenia o grach
luty 12th, 2013 o godzinie 12:02
fajnie fajne chetnie posłucham o Obcym
Ps czy w omawialiście kiedyś Risen-a 2 mroczne wody? chyba nie
Zastanawiam sie nad kupnem
luty 12th, 2013 o godzinie 12:12
Pamiętam, że kiedyś chciałem to kupić, ale nie skończyłem nawet jedynki, która była całkiem solidna btw.
luty 12th, 2013 o godzinie 16:27
Obcy zbiera tragiczne recenzje . Jest mi cholernie przykro bo uwielbiam to uniwersum.
luty 12th, 2013 o godzinie 18:37
AVP też była taka sobie, ale za 10 euro nie załowałem. Wersję konsolową sobie daruję i może sięgnę na promocji na PC.
PS. pavlikowiczu, spokojnie z tymi kropkami przed znakami interpunkcyjnymi, bo nie nadążam z edycją.
luty 13th, 2013 o godzinie 6:32
Tylko ale tylko i wyłącznie jeśli bedą dodawać za darmo do płynu do czyszczenia kibli. Nie posłuchalem Piotra wczoraj i sam sprobowalem - tak złej gry nie widziałem chyba od czasów Vampire Rain… Próba powrotu do grania okazała sie bardzo nie udana.
luty 13th, 2013 o godzinie 12:36
Niech już Sega straci prawa do wydawania tego tytułu… Do paru innych też… Będzie lepiej dla nas wszystkich.
luty 14th, 2013 o godzinie 10:44
Wiem, że grafika nie jest najważniejsza, ale mamy tu do czynienia z niezłym przekrętem. Wersja końcowa nie ma za grosz atmosfery wersji roboczej. Wydaje mi się, że grę robiono od nowa z tym samym zespołem co stał za szybkim zrobieniem i wypuszczeniem DNF.
luty 14th, 2013 o godzinie 15:33
Skończyłem, głównie z “redaktorskiego” obowiązku Rzecz absolutnie przedziwna, coś jak wersja alpha albo muzeum. Lightmapping wycięty na rzecz dynamicznego oświetlenia, które pożarło mnóstwo zasobów, stąd brak cieni dla większości obiektów (po cholerę im to było?). Particle effects w porównaniu z demem oskalpowane. DoF zniknął. Bardzo nierówne poziomy, część pomieszczeń pusta jak w FPSach sprzed 10 lat.
Poza tym straszna pustka jeśli chodzi o dźwięk! Muzyka głównie dla oskryptowanych scenek, brakuje “ambient sounds”, jakichś szumów w tle, wiatru, sypiących się iskier, odgłosów z rur itd. Komputery i inne urządzenia nie wydają z siebie żadnych dźwięków. Ratowani marines nie odzywają się słowem, w ogóle dialogów jest mało, a jak już są to koszmarne i brzmią dość komicznie, kompletnie nie wiadomo przez to co autor chciał powiedzieć przez taki a nie inny scenariusz. Gdyby gra kosztowała 25$ to i tak by była poniżej oczekiwań, co dopiero za pełną cenę.
Dla porównania kilka godzin później odpaliłem ostatniego AvP, który przynajmniej spełnia jakieś minimalne wymagania odnośnie grywalności i fabuły. Trudno uwierzyć, że dało się zrobić coś gorszego.