Fantasmagieria - Podcast 236 - “Zanim to było cool”
Prezentujemy nagranie, które należy puszczać na przemian z kolędami i traktować nasze głosy jak niespodziewanego gościa na wigilijnej wieczerzy. My trendseterzy wszechrzeczy, zaskakiwaliśmy was zanim to było cool, więc nie dziwcie się, że ten odcinek tylko kilka dni po premierze poprzedniego.
A tak na poważnie to postanowiliśmy raz jeszcze się z wami spotkać przed Świętami, złożyć życzenia i pogadać w przyjacielskiej atmosferze m.in. o nowym Hobbicie, a także zeszłorocznej opowiastce o dziewczynach w krótkich spódniczkach, czyli Sucker Punch, o Baldur’s Gate - edycji na iPada, o zaletach i wadach czytania książek na e-papierze, o czillautowaniu przy Transformersach, o smutnej doli samotnego gracza planszówek, itd.
Ze spraw organizacyjnych, dodam, że w ciągu tygodnia ruszy coroczny plebiscyt na najlepsze gry roku (także rozczarowania) wg słuchaczy Fantasmagierii. Pamiętajcie, aby zajrzeć do nas przed końcem grudnia.
Przyjmijcie życzenia pogodnych i wesołych świąt. Pamiętajcie, aby spędzić ten czas z dala od rodziny i przyjaciół, nadrabiając zaległości i redukując kupkę wstydu gier wideo. Choć świąteczne promocje kuszą, nie obawiajcie się grając w te wszystkie gry teraz (przecież nie mogą poczekać nawet paru dni na okres między świąteczny, ha ha). Dziękuje wszystkim słuchaczkom i słuchaczom, za kolejny rok, który spędzamy razem i liczę na kolejne. Zdrówka!
Ściągnij dwieście trzydziesty szósty odcinek podcastu
Autor: Dahman
Tagi: Android: Netrunner, Baldur's Gate: Enhanced Edition, fantasmagieria, gry planszowe, Hobbit, IMAX, karaoke, Transformers
grudzień 24th, 2012 o godzinie 16:06
Bardzo sympatyczna niespodzianka na święta. Ja rownież życzę redaktorom i słuchaczom wesołych i beztroskich świat a sobie dalszych lat słuchania Fantasmagierii
grudzień 24th, 2012 o godzinie 18:07
Wiedzialem, wiedzialem tyle lat w klamstwie… Swiety Mikołaj jednak istnieje i spelnia zyczenia jak np moje: come back Bernarda na fantasmagierie f**k yeah chcialo by sie powiedziec.
Kasy Kulczyka
Fury Rydzyka
Sily Pudziana
Sylwka do rana…
Wesolych panowie
grudzień 24th, 2012 o godzinie 22:40
Hehe, przez te jingle bells na początku podcastu nie da się ściągnąć z mediafire.
Wesołych, panowie!
grudzień 24th, 2012 o godzinie 22:49
Hmm, no prosze, zajme sie problemem jutro.
grudzień 25th, 2012 o godzinie 11:05
Co za niespodzianka w ten wigilijny wieczór nas spotkała! Niezwykle miło było ponownie usłyszeć Bernarda (choć nieobecność Piotrka dość dotkliwa była!) i jak się okazało tematów do obgadania całkiem sporo się pojawiło, więc trochę żal, że tak krótko!
Assassin’s Creed III to jedna z gier, na które i ja w tym roku czekałem - mimo, że uważam, iż wyjście poza starożytność / średniowiecze niczego dobremu się nie przysłużyło - i chciałem nawet nabyć krótko po premierze, ale po tym, co przeczytałem i usłyszałem, postanowiłem sobie odpuścić i poczekać do momentu, kiedy pojawi się na jakiejś wyprzedaży (-75% najlepiej :). Chociaż nie znam nowego bohatera, to podzielam zdanie Bernarda: Ezio, najlepszym bohaterem tej serii - sentyment z postaciami z Dumasa jednak tutaj przeważył, rubaszny awanturnik z motywacją wymierzenia zemsty, to jest ten bohater, który mnie zawsze “kupuje” w literaturze, kinie i, jak się okazuje w grach. No i wątków współczesnych, tudzież kosmicznych też bym sobie w tej serii nie życzył, ale wiadomo, że zaszli z tym już tak, daleko, że inaczej się nie da…
Czyli, ACIII, żal, ale fajnie, że tak świetnie Far Cry III wyszedł, i sumie jakoś tam lukę w tym roku po “asasynach” zapełnił. Gram i gram, i oderwać się nie mogę. Zawsze jest coś do zrobienia. Mówię sobie: “ok, jeszcze tylko wejdę na jeden maszt, i kończę”, ale tu się nagle coś ciekawego odsłoniło, jakiś obóz do przejęcia. No, to mówię: “a jeszcze ten obóz ‘wyzwolę’” (lubię to robić w trybie ’stealth’, co też jest dużym plusem, że taka możliwość w grze została ujęta), a potem okazuje się, że nowe ciekawe wyzwanie z polowaniem się pojawia, albo próba Rakyat, albo… I tak dalej.
Cechy ujemne, jak do tej pory, to niezbyt trudne (na poziomie normalnym) misje składające się na kampanię i - mimo sporego uroku - monotonność krajobrazu.
Co do Kindle, czy innych czytników, to uważam, że jest to jedyne sensowne rozwiązanie dla osób na obczyźnie - zwłaszcza osób, które, jak ja, czytają książki w ilościach hurtowych i, mimo wszystko, preferują pozycje polskojęzyczne. Sklepów sprzedających eBooki po polsku i ofert promocyjnych wciąż przybywa, więc jeśli ktoś boi się, czy po kupieniu Kindle’a będzie cierpiał z głodu intelektualnego, to niech się nie martwi. Ja jestem cholernie zadowolony - mam dwa egzemplarze nawet, jeden na stałe trzymam w pracy, drugi do użytku domowego
A na “Hobbicie” byłem w dniu premiery, jestem diablo zadowolony i daję 9/10 - no, ale ja jestem fanbojem i Tolkiena i LOTR Jacksona (do tego stopnia, że chociaż nigdy nie grałem w gry z cyklu LEGO, to jak zobaczyłem intro, które jest wiernym przeniesieniem wstępu z FOTR, do formy LEGO, to musiałem gierkę po prostu zakupić).
Jeszcze raz dziękuję za niespodziankowy odcinek, życzę ekipie i innym słuchaczom Fantasmagierii, zdrowych i wesołych Świąt i niech Wam dobrze się dzieje w nadchodzącym Nowym Roku!
grudzień 25th, 2012 o godzinie 21:35
Genialny odcinek, cudownie słucha się Bernarda i jego haterskiego podejścia do wszystkiego. Podcast 10/10, byłoby 11, ale trochę krótko.
Pozdrawiam i jeszcze Wesołych Świąt
grudzień 28th, 2012 o godzinie 14:15
Bardzo dobry odcinek. Cieszy obecność Szanownego Pana 3misie. Słuchało się miło w poświątecznym powrocie do rzeczywistości. Ceny audiobooków bywają niestety absurdalnie wysokie w stosunku do ceny papierowych odpowiedników.
grudzień 29th, 2012 o godzinie 0:31
@3misie. Mógłby Pan polecić mi jakieś książki fantasy? Pana ulubione?
grudzień 29th, 2012 o godzinie 19:50
Ja popełniłem błąd i tej jesieni po latach powróciłem do Tolkiena. Hobbita czytałem po raz pierwszy i wydał mi się bardzo głupiutki i infantylny, no ale wszyscy przed tym mnie ostrzegali, także dostałem to czego oczekiwałem - niezłą i w miarę zwięzłą bajeczkę dla dzieci.
Natomiast władca… to jest tragedia. Historia w sumie podobna, tylko niemiłosiernie rozwleczona, upstrzona milionem zbędnych detali, dodatków, ozdóbek, pierdółek, lembasów, śmajtasów… Tolkien tu wypruł z siebie niezmierzone pokłady grafomaństwa. To co było znośne w Hobbicie, tutaj jest przegadane, dęte, niedorzeczne. Zainwestował kawał życia i spory wysiłek w rozbudowę świata (w którym geografia i przyroda leży swoją drogą), a zapomniał o takich detalach jak psychologia postaci czy trzymająca się kupy fabuła. Język jest okrutny, czytając te zawijasy, które absolutnie niczemu nie służą, nieustannie walczyłem z sennością. Powiedziałbym że wciskając to dziecku można je odstraszyć od czytania na całe życie… tylko jest jeden problem - jak byłem dzieckiem to mi się podobało
PS. Czytam właśnie Pana Lodowego Ogrodu - ambicji toto nie ma żadnych, ale napisane sprawnie, nie obraża zanadto czytelnika i miękko wchodzi. Zazwyczaj czytadła mnie odstraszają, ale tu nie mam poczucia nadmiernie zmarnowanego czasu. To chyba klasyczny cykl - skok na kasę. Fajny pomysł sprawnie zarysowany w pierwszym tomie - niepotrzebnie rozciągnięty na cztery. Gdyby te kilka tysięcy stron tekstu zacieśnił na kilkuset, to mogła być bardzo dobra książka.
grudzień 30th, 2012 o godzinie 18:53
@fredi
wtedy sie inaczej pisalo, wszak to bylo sto lat temu, mimo to rozumiem cie doskonale, ja tez uwazam, ze czytanie lotra dzis to mordega. Opisy przyrody jak u Orzeszkowej xD.
jak juz jestesmy przy tolkienie..
czy czytal ktos z was w oryginale silmarillion i/lub children of hurin ?
przymierzam sie, ale nie wiem czy warto atakowac te pozycje ;p3
dzieci hurina nie czytalem nawet po polsku, takze nie wiem czy w ogole warto po nie siegac.
grudzień 30th, 2012 o godzinie 21:48
@3miś Co dokładnie nie podobało ci się w The Hobbit: An Unexpected Journey? Gra aktorska, dialogi, fabuła czy to że musiałeś siedzieć przez 3 godziny na niewygodnym krześle w kinie?
grudzień 31st, 2012 o godzinie 2:08
@Konan
Tak, pisało się inaczej, ale nie w tym rzecz. Niekomunikatywnością dzisiejsi niektórzy wybitni pisarze biją ówczesnych na głowę W tym samym czasie Chandler sadził swoje kryminały, które dziś są takie świeże jak wtedy i biją na głowę wszystkich epigonów. Ja bym w upływie czasu nie szukał usprawiedliwienia, pewne rzeczy tam się nijak nie bronią.
grudzień 31st, 2012 o godzinie 12:03
Zobaczymy co z dzisiejszej literatury przetrwa probe czasu i bedzie klasykiem za sto lat.
Mnie najbardziej boli ubogi warsztat leksykalny. Nawet swietne ksiazki pisane sa jezykiem prostym, bliskim potocznej mowie.
Chalturzacy tlumacze sie do tego mocno sie przyczyniaja (chlubne wyjatki, jak Piotr Cholewa wiosny nie czynia). Co sie jednak dziwic, w koncu wydawnictw powoli nie stac na to, aby poswiecic wiecej czasu na takie “detale” przy smiesznie niskich nakladach.
Srednio w Polsce ksiazki wychodza w ilosci 2500 egz. co jest po prostu kpina dla 38 milionowego kraju. Rece opadaja jak wezmie sie pod uwage, ze ta srednia i tak jest zawyzona przez pamietniki prezydentowej, zwierzenia celebrytow i podreczniki szkolne.
Chcialbym, zeby sie okazalo, ze ludzie po prostu zaczeli kupowac ebooki i tam jest prawdziwe El Dorado (patrzac jednak na wyniki sprzedazy, widac jaka jeszcze na to poczekamy).
grudzień 31st, 2012 o godzinie 15:47
Skoro ebooki potrafią kosztować tyle samo co papierowe odpowiedniki, a kupno czytnika jest w Polsce równie wielkim rytuałem finansowym jak w przypadku konsol - IMO będzie się to promować tak jak teraz w empikach, jako rozrywkę dla średnio i bardzo zamożnych, a nie równoprawną metodę czytania.
grudzień 31st, 2012 o godzinie 16:45
O tym właśnie rozmailiśmy z Benkiem. Myślę, że potrzebny jest taki polski Amazon/iTunes, który wstrząśnie rynkiem ebooków i ustali cenę na poziomie 9,99 zł.
styczeń 1st, 2013 o godzinie 3:44
Ja jakoś nie mogę się przekonać do ebooków. Chętnie kupiłbym sobie kindle - jako gadżet, może nawet coś bym poczytał. Tylko płacąc kilkadziesiąt złotych za książkę której naprawdę nie ma, czułbym się oszukany. Z grami/muzyką/filmem tego nie mam. Może kwestia wychowania w domu gdzie nie było widać ścian bo je zasłaniały książki. Myślę że świetny tutaj jest pomysł żeby do wersji papierowej dołączać licencję/kod na wersje do ściągnięcia, to by mogło przekonać takich jak ja i napędzić biznes. Pierwsza działka powinna być za darmo - ja rok temu dostałem (tak jak wszyscy chętni) za darmo Portal, a dziś kupuję tylko gry Steamowe, obecnie 180 tytułów na koncie.
Inna beczka: z tych 2,500 sztuk nakładu jeszcze kilkaset idzie na bibliotek, z czego wiele stoi i się kurzy.
Za sto lat może się przekonamy co przetrwa, ale kto inny będzie prowadził Fantasmagierię i kto inny słuchał
styczeń 1st, 2013 o godzinie 12:48
Ja tam ostatnio kupiłem mamie 2 książki na Kindle za 12zł każda, więc tak źle to nie jest jeszcze z tymi cenami chyba.