Fantasmagieria - Podcast 145 - “Klisza klisz”
Z leciutkim opóźnieniem odcinek wylądował na sewerze. Niestety, albo stety, życie to nie tylko przyjemności, stąd w tym tygodniu wyjątkowo trudno było wyskrobać kilkanaście kilograczogodzin na przygotowanie odcinka. Niemniej, regularność Fantasmagierii jest legendarna, a to zobowiązuje. I to tyle frazesów na ten tydzień.
W najnowszym odcinku przede wszystkim rozmawiamy o Call of Duty: Black Ops, grze, która po części jest miłą odmianą od fabularnie skrzywdzonych poprzedniczek, ale trudno nie odnieść wrażenia, że w tym wszystkim brakuje kopa, powiewu świeżości, jakim była pierwsza Modern Warfare. Nic tylko niekończące się fajerwerki, wybuchające beczki, nieskończone armie klonów, itd. doskonale znane, sprawdzone zabiegi, ale to już było. Niemniej, ten model sprzedaje się świetnie, a kury znoszącej złote jajka nie zarzyna się na rosół, nawet w imię kultury wyższej, czy sztuki.
Będzie kącik Fallout: New Vegas, w którym podkreślone zostanie bardzo udane oddanie przez Obsidian duszy pierwszych części. Gdzieś tam wspomnimy o Two Worlds II, ale jako, że nikt z nas nie wyszedł poza zieleń początkowych lokacji, skoncentrujemy się tylko na walorach estetycznych kobiet z rasy Orków oraz niedopartemu wrażeniu, że bohater jest liderem jakieś grupy heavy metalowej.
W kąciku kulturalnym zaczniemy od muzyki, czyli od albumu “IRM” Charlotte’y Gainsbourg, muzyki niekoniecznie najlepszej do zmywania naczyń. Z książek natomiast zaczniemy od “Heat Wave” autorstwa Richarda Castle, czyli fikcyjnej postaci z serialu kryminalnego “Castle”. Książka choć do najgrubszych nie należy, jest jak najbardziej realna i niestety po angielsku, stąd można ją zamówić korzystając tylko z zagranicznych sklepów. Przyklaskujemy podobnym inicjatywom i życzymy sukcesów na przyszłość.
Dalej zamkniemy trylogię Millennium Stiega Larssona, który wraz z “Zamkiem z piasku, który runął” po raz kolejny udowadnia, że może nie wszyscy mężczyźni to parszywe świnie, ale wszystkie parszywe świnie to mężczyźni, a podwójne standardy to norma, czyli mamy prawo wymagać od wszystkich przestrzegania prawa, tylko nie od siebie i naszych przyjaciół.
Dla osób spragnionych fantastyki-naukowej zarekomendujemy “Wojnę starego człowieka” Johna Scalziego, czyli życie zaczyna się po siedemdziesiątce.
Kończąc, wspomnimy o mini-serialu Sherlock, nakręconym przez BBC, a interesującym dlatego, że odpowiada na pytanie co by było gdyby detektyw Holmes urodził się 100 lat później, a także o filmie Snowblind, post-apokaliptycznym westernie nakręconym tyklo dzięki silnej woli, a także jako Internetowy eksperyment. Film można ściągnąć za darmo z sieci, ale mały datek kilku dolarów wesprze twórców i ich kolejne inicjatywy.
Czas na przyjemności. Koszulki Fantasmagierii są i jak widzicie dodają +10 do charyzmy. Młody dżentelmen na zdjęciu ma niesłychane powodzenia u kobiet, a teraz sekret jego sukcesu nie jest już tajemnicą.
Przez ostatni tydzień osoby, które zadeklarowały chęć posiadania naj-koszulki, mogły ją nabyć na preferencyjnych warunkach. Z ich reakcji wiemy, że odmieniliśmy ich do tej pory dość szary żywot. Nie powinni się obawiać wykluczenia ci, którzy nie wykazali się refleksem. Okres ochrony minął i koszulki trafiają na wolny rynek.
Aby zamówić koszulkę wystarczy napisać do nas na adres dahman [małpencion] fantasmagieria.net, podać rozmiar, ewentualnie ilość, adres gdzie dostarczyć towar oraz sposób opłaty. Koszt jednej koszulki to 39 zł, do tego dochodzą koszty przesyłki - 7 zł przy przelewie bankowym, 14 przy wybraniu opcji za pobraniem.
Radzimy spieszyć się z zamówieniami, liczba koszulek i rozmiarów jest ściśle ograniczona i nie planujemy dodruków tego wzoru i być może jest to jedyna szansa, aby nabyć ciuch i z dumą pokazać się dobrze ubranym na konwencie, czy targach gier. Fantasmagieria poleca!A teraz zapraszamy do słuchania i komentowania!
Ściągnij sto czterdziesty piąty odcinek podcastu
Autor: Dahman
Tagi: Call of Duty Black Ops, Fallout New Vegas, fantasmagieria, John Scalzi, podcast, Richard Castle, Sherlock, Snowblind, Stieg Larsson, Two Worlds II
listopad 17th, 2010 o godzinie 10:52
Panowie, ale narzekacie
Może czas trochę inaczej spojrzeć na gry jako rozrywkę? Przecież wielkiej sztuki z tego nigdy chyba nie będzie, a kilka godzin rozrywki, nawet jesli są to kalki, patetyczne tony i nazimacice po ciężkim dniu sprawia jednak frajdę.
I o to chyba jak na razie chodzi.
Każdy wspomina jaki to Doom nie był super ale przecież i on był tylko łupaniną….
listopad 17th, 2010 o godzinie 11:24
Narzekamy, bo podkreślanie zalet CoD: Black Cocks na zasadzie “spójna, przemyślana fabuła” jest trochę na wyrost. Fabuła owszem, jakaś tam jest, ale nie ma w niej nic, nad czym można by się zastanowić, pomyśleć, skupić na chwilę. Tak jak wszystkie książki, zarówno te beznadziejne, jak i arcydzieła, mają okładkę, strony, początek, środek i koniec i nikt ich za to nie chwali, to tak mniej więcej jest z “zaletami” nowego CoD’a. Po prostu jest. Mogłoby go w sumie nie być i też by się nic wielkiego nie stało, ale jest
listopad 17th, 2010 o godzinie 13:01
Doktorze, ogólnie masz oczywiście rację, ale to trochę tak jak iść do cyrku i narzekać,że nie grają Hamleta.
Dla mnie Cod spełnia swoje zadanie dostarczając mi czystą rozrywkę i patenty w stylu Stonsów w tle wcale mi nie przeszkadzają, ( jak by leciały w tle jakieś Czarne oczy to by dopiero było :)).
listopad 17th, 2010 o godzinie 13:37
Bax - ale mi też nie przeszkadzają, poza chwilowym skrzywieniem miny, natomiast się burzę, gdy ktoś uznaje to za bóg wie jaki smaczek i coś pozytywnego. Chodzi wyłącznie o ocenę zjawiska, CoD jako taki mi nie przeszkadza. Apeluję tylko o względną trzeźwość umysłu podczas oceniania zjawiska, co by nie szukać cudów i pozytywów tam gdzie ich nie ma.
listopad 17th, 2010 o godzinie 17:05
I to podejście mi się podoba! Masz rację w 100%.
Ja też chciałbym poważniejszych fabuł i odrobinę refleksji przy graniu ale nie wiem czy jest to możliwe tak ogólnie.
Gry to jednak forma dość młoda i sama w sobie, bez fabuły powinna wciągać jak River Ride
listopad 17th, 2010 o godzinie 17:09
Ale River Raid mial nieporownywalnie bardziej skomplikowane mapy niz CoD
listopad 17th, 2010 o godzinie 17:26
No jasne
Ja bawiłem się lepiej niż przy CoD
I jednak muszę pamięć wymienić w mojej szanownej głowie bo błędnie napisać taki tytuł to stryczek jak nic.
listopad 17th, 2010 o godzinie 22:27
brawo chlopaki za podcasty, zaczełem was słuchac tak od 128 podcastu no i doszedłem do wniosku ze trzeba wam pogratulowac dobrej roboty! Dzieki!
listopad 18th, 2010 o godzinie 7:22
Problem z emocjonalnością?
Usłyszeć coś takiego o grach z ust człowieka współtworzącego podcast o nich jest trochę dziwne.
Choć gry wręcz kocham, to jednak nie uważam ich za dzieła sztuki, nie potrzebuję takiej nalepki i dowartościowania żeby wiedzieć ile dla mnie znaczą i jak dużo przeżyć z nich czerpię. Ale nie wszystkie są prostackim środkiem na stres, niektóre, nawet te z pozoru niestworzone do tego celu, jak strzelanki czy RTSy, potrafią skłonić do przemyśleń, zapaść w pamięć na długie lata i nawet potężnie wzruszyć. Nawet pozostawić po sobie ślad w naszej osobowości.
To zarezerwowanie “catharsis” dla książek czy teatru wygląda mi na wywyższanie swojego gustu i ortodoksję. Bo szczerze mówiąc, choć jestem człowiekiem oczytanym a także wrażliwym na piękno i przekaz teatru, rzeźby czy obrazu, to gry wywarły na mnie jak dotąd największe wrażenie. I jeśli chodzi o media czy rozrywkę to właśnie podczas czasu spędzonego z konsolą czy PC odbyłem najwięcej emocjonalnych podróży.
Może źle coś zrozumiałem? O co ci dokładnie chodziło, Bernardzie?
listopad 18th, 2010 o godzinie 7:57
Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu zapomniałem wspomnieć o muzyce. Kocham ją równie mocno, jeśli nie bardziej niż gry.
listopad 18th, 2010 o godzinie 8:35
Hej Absurd - jasne ze mowa o moim wlasnym guscie - jestem wyjatkowym “selfish bastardem (hehe)” nie uzurpuje sobie prawa mowienia o gustach innych ludzi.
Nie wiem, byc moze niezly ze mnie socjopata czy inny *.*pata ale tak jest.
Kocham gry, gram duzo, gralem duzo i pewnie grac bede duzo - ale emocji to mi to dostarcza mniej wiecej tyle co ogladanie pilki wodnej
Swietnej rozrywki owszem ale nie podchodze do tego emocjonalnie wcale.
listopad 18th, 2010 o godzinie 9:18
Tak btw, mnie się wydaje, że wywoływanie emocji, uczuć to nie jest nadrzędna własność sztuki. Bo o ile gry na pewno jakieś emocje w graczu wywołują (głównie najprostsze czyli śmiech czy irytację) i ich brak nie jest problemem, to brak w nich jak mi się zdaje refleksji.
Jednakże bereflekyjność jest cechą dominującą w współcesnych wytworach popultury. Hollywoodzkie filmy, tak jak gry czy muzyka pop są tworzone z oczywistych powodów ekonomicznych dla mas. Oczywistość, można powiedzieć. A cechą dominującą mas jest ich bezefleksyjność. Stąd niczym, scholastyczni logicy można wyprowazić wniosek, że gry są bezrefleksyjne.
I jeszcze jedno: jeśli już gry, blockbustery czy gry mają jakąś refleksję odwołuje się najczęściej do trumwiratu Freuda, Dostjewskiego i Rousseau. Czego poniekąd przykładem jest Cod:BO.
listopad 18th, 2010 o godzinie 12:01
Jak można było nie czuć emocji grając w Shadow of the Colossus Beniu?
listopad 18th, 2010 o godzinie 12:19
Hmm zartujesz z tym SotC???
chociaz moze nie, czy nuda to tez “emocja” bo kolo 10 kolosa zaczelo sie potowrne ziewanie i wianie nuda az w koncu gra poleciala w kat i nigdy do niej nie wracalem…
Ale przez pare kolosow czulem nude - jesli to emocja to czulem ja !
listopad 18th, 2010 o godzinie 13:11
Szczerze, to trochę się nudziłem na ostatnim odcinku. Przesłuchałem kilka pierwszych w samochodzie, żeby sprawdzić czy to tylko subiektywne wrażenie i jednak raczej nie - gdzie te żarliwe dyskusje sprzed (dwóch) lat o wpływie konsol na upraszczanie gier, ratowaniu rynku pecetowego? Gdzie Benka gloryfikowanie kultury japońskiej, gdzie Dahmana walka o szansę kobiet w e-sporcie?
Aż się łezka w oku kręci…
I nie piszcie, że to kwestia wieku, bo wtedy takie same stare dziady z Was były jak teraz…
Wierny słuchacz, trwający przy Waszym ojcu prowadzącym, jak te babcie moherowe przy innym.
listopad 18th, 2010 o godzinie 14:42
Dahman nie pozwala mi ku…wac
I to nie wiek, thats for sure, ale problem jest hmm zlozony?
Po pierwsze mniej gramy a wiecej pracujemy - to napewno - na 100% u mnie jest problemem - Z jednej strony chcemy mowic o grach a z drugiej mamy mniej do powiedzenia - w tej chwili poza bojkotem Medal of Duty - mam juz na liscie nie zagranych Fable 3 a juz jutro bede mial na liscie AC:B i nie wiem naprawde kiedy je odpale.
Jesli przestane bojkotowac Call of Honor to dojdzie 3 gra (a mysle ze mam ich wiecej).
Po drugie poruszylismy wiele tematow wczesniej i tak naprawde nie zabardzo wiemy do czego wracac a do czego nie?
A nasze modly do sluchaczy nie zostaja wysluchane - widocznie ofiara nie dosc dobra
Po trzecie - jak wyzej - nasze modly do sluchaczy o podrzucanie tematow pozostaja nie wysluchane. My sie troche miotamy miedzy tematami juz poruszonymi i w koncu do niczego nie dochodzimy
listopad 18th, 2010 o godzinie 15:30
Sam nie wiem, czy podrzucanie tematów może się sprawdzić. Pewnie każdy lubi w Fantasmagierii co innego, ale moje hity to jak zauważyłem odcinki, gdzie emocje ostro się odzywają, a tylko Wy wiecie co was może rozpalić
Ale coby nie być zrzędzącym, a nic nie dającym od siebie zgredem zaproponuję temat, który mnie od jakiegoś czasu gryzie, może mnie publicznie zlinczujecie na fonii…
Otóż jestem lekko podłamany kierunkiem w jakim zmierzają dwie moje ukochane serie gier - Cywilizacja i Dragon Age, a pewnie sami potwierdzicie, że nie tylko one. Chodzi mi mianowicie (i tu kontrowersyjny pogląd, za które dostanę omłoty pewnie od całej trójki redaktorów) o “konsolowacenie” tych gier.
Ostatnia Cywilizacja już jest znacznie okrojona w porównaniu do poprzedniej - wiem, że menu jest bardziej przejrzyste, ale mnie część opcji z tego poprzedniego się przydawała w trakcie gry. Usunięto wiele statystyk i wykresów umożliwiających analizę rozgrywki po jej zakończeniu - tego już za cholerę nie mogę zrozumieć. Również sama budowa interfejsu, z przyciskami i napisami takiej wielkości jakby należało grać z odległości 10 metrów nie wydaje mi się sensowna. Wszystko jakby wprost pod przygotowanie bez wielkich zmian wersji na konsole.
O demie rozgrywki w DA 2, które widziałem w sieci nawet nie wspomnę - nawalanka w czystej formie, a przecież to ponoć spadkobierca Baldurs Gate - świetnego RPG z zarządzaniem drużyną i taktyczną rozgrywką.
Na koniec, żeby wszystko było jasne - nie mam nic przeciwko konsolom jako takim, zgadzam się z tym co mówiliście w jednym ze starszych odcinków - wygoda, wygoda i jeszcze raz wygoda. No ale przecież nie wszystkie gatunki gier muszą zostać “skonsolowione”, ewentualnie można chyba zostawić bardziej skomplikowaną w rozgrywce i interfejsie wersję na PC (tylko pewnie kasy szkoda na takie podejście).
To były moje trzy grosze, bracia w rozrywce
listopad 18th, 2010 o godzinie 16:08
Jeśli będzie możliwość kupna koszulek z waszym logiem to ja się zgłaszam :D:D:D
listopad 18th, 2010 o godzinie 16:12
@olszes ===> nawet jest instrukcja jak to zrobic
listopad 18th, 2010 o godzinie 19:51
3mis-> Dla mnie sama muzyka w tej grze wywołuję emocję.
Świat gry też nie jest zły i u mnie sam w sobie budził pewne emocję.
No i sama rozgrywka i tajemniczość miejsca i to że tak naprawdę nie wszystko wiemy itd to budziło we mnie emocję.
Trochę wyobraźni Bernardzie
listopad 18th, 2010 o godzinie 20:08
Myślę, że mylimy frajdę z emocjami. Te ostatnie, czyste i spontaniczne rezerwuję dla chwil, może nie szczególnych ale przynajmniej nietuzinkowych. Gry za to, przynajmniej dziadowi po 35 roku zycia dają po prostu fun. Napierdalanka budzi radochę, dobra fabuła intryguje ale to wciąż wszystko jest płaskie. Móglbym uderzyc w sentymentalną nutę i wspominąc jak się jarałem Planescapem, ślepym łucznikiem, losami Bezimiennego czy tracąc ostatnie życie w Panama Joe - ale i tak większe emocje czulem umawiając się z Dorotką czy odlatując przy Doorsach.
listopad 18th, 2010 o godzinie 20:18
Pudełko -> I ostatnim zdaniem strzeliłeś sobie bramkę samobójczą.
Bo ja odleciałem przy symfonicznej muzyce z tej gry.
Udowodnij mi proszę,że jest gorsza od the doors.
I jeszcze ten tekst” to wszystko jest płaskie” - wiadomo,że nie jest bóg wie czym ale emocję budzi i basta. Przeczytaj definicję słowa emocja - frajda to właśnie odczuwanie przyjemności, radości z obcowania czyli … EMOCJA
listopad 18th, 2010 o godzinie 20:19
No chyba,że odlot przy doors nie był związany tylko z muzyką he he he
listopad 18th, 2010 o godzinie 20:43
@Tzymische Naprawdę ? A mógłbyś mi ją podać ?
listopad 18th, 2010 o godzinie 20:49
bax, nie tylko
listopad 18th, 2010 o godzinie 20:55
olszes: przeczytaj to co jest napisane pod zdjeciem dzieciaka z koszulka.
listopad 18th, 2010 o godzinie 22:14
Podcast bardzo dobry.
http://www.gog.com/en/page/tw2_preorder/
Co wy na taki temat do dyskusji?
Czyż to nie jasna strona mocy jeśli chodzi o elektroniczne wersje gier?
Bez drm, jakieś tam bonusy za preorder, bonusowa gra z GOG, 16 $ na gry z GOG (co ma być wynagrodzeniem za różnice w kursie dolara i euro). Za grę bez drm chętnie zapłacę cenę w okolicach nawet tych 130zł (chyba tyle wychodzi po wszystkich kalkulacjach). Z drugiej strony, tak czy inaczej zostawię na GOG 45 euro - żadnej łachy mi nie robią. Ciekawe swoją drogą, jak żywo i entuzjastycznie człowiek podchodzi do czegoś co powinno być normą, kiedy przyzwyczajony zostanie wcześniej do “golenia”.
Pozdrawiam całą ekipę.
listopad 18th, 2010 o godzinie 22:40
olszes ===> Aby zamówić koszulkę wystarczy napisać do nas na adres dahman [małpencion] fantasmagieria.net, podać rozmiar, ewentualnie ilość, adres gdzie dostarczyć towar oraz sposób opłaty. Koszt jednej koszulki to 39 zł, do tego dochodzą koszty przesyłki - 7 zł przy przelewie bankowym, 14 przy wybraniu opcji za pobraniem.
bax ===> no to jesli nuda jest emocja - jak najbardziej SotC obudzil we mnie emocja - znaczy nie do konca obudzil bo zasypialem ale zasada jest ta sama.
shakadu ===> bardzo jasna wrecz. Jestem dosc mocno zdziwiony i chyba zamowie dla samej zasady wspierania takich incjatyw.
listopad 18th, 2010 o godzinie 22:42
I dobrze, wytrącają argumenty piratom, chociaż tak czy siak CDP musi wydać grę na Steamie, bo wielu ma fiksację w tym temacie. Niemniej, mimo że promocja jest kusząca chcę wersję kolekcjonerska pudełkową.
listopad 18th, 2010 o godzinie 22:56
Z tym koszmarnym lbem z gipsu?
listopad 18th, 2010 o godzinie 23:01
Z czym?!?
listopad 18th, 2010 o godzinie 23:06
leb, czerep, makowka, etc.
z niby marmuru
czyli
gipsowa glowa
listopad 18th, 2010 o godzinie 23:35
taka glowa to pomysl z czapy, po kiego trzymac to w domu?
czy nie lepszy wiedzminowy wisiorek z losowo aktywowana wibra?
albo mieszek na drobniaki.
albo qfel na elixiry.
ludzie to jednak nie maja zmyslu praktycznosci.
listopad 18th, 2010 o godzinie 23:48
Panowie nie marnujcie więc czasu na miernoty z cyklu kol of diuti i takie tam. Proponuję nagrajcie jeden podcast nieco nietypowy, odbiegający od tematu gier mainstreamowych. Jeżeli się spodoba gawiedzi, to może zmienicie nieco formułę a jak odzew okaże się negatywny to zmienicie ją troszkę mniej Proponuję omówienie filmów z lat 80-tych, czy wczesnych 90. Jakieś ksiazki, chociaż tym tematem Benek pozytywnie zajechał jakiś czas temu. A propos gier, to może jednak jakiś przegląd starych tytułów. Coś pomiędzy Atari a Jaggedami i Baldursami itp. Utkwiło mi w pamięci jak Dahman opowiadał, że grając za młodego w NFS tworzył/kręcił filmiki z efektownymi rajdami/crushami Zresztą, tak czy siak podcast bardzo mi się podoba. Thumbs up za kącik kulturalny. Pozdrawiam.
Ps. Dzięki Dahman za ten postrzał Lisbeth w głowę. Własnie się zabieram za powrót do tej ksiazki po półrocznej przerwie ( utknąłem gdzieś w połowie ) a tu takie coś Ale nic, wybaczam. Wszystko w imię fantasmagierii jeszcze raz pozdro i trzymajcie dalej poziom.
listopad 19th, 2010 o godzinie 3:12
tak tylko szybka komentarz do samego poczatku bo dalszej częsci nie miałem okazji dosłuchać.
mimo że bardzo irytuje mnie pogardliwy ton 3misia w kwesti dysleksji, oraz negowanie jej istnienia to jednak jeden fakt jest oczywisty. to się da leczyć, a wiekszość ludzi uzywa to jako pretekstu do tego by bimbać sobie na pisownie i tak dalej. a nynusianiem pieczątkami się tylko cwaniactwo i kretynizm promuje, bo niestety są lepsi od Ciebie mały
a co do gir i sztuki to wg mnie myślenieludzi którzy grają jest złe, bo tak
jak gra to koneicznie entertainment, nic więcej.
jak ktoś pyta się czy grasz długo? do judym naprzykład odpowiada “no NIESTETY”
no normalnie masakra, z któregoś tam wstecz podcastu tez mogę judyma zacytować że ten czas “mógł poświęci w inny lepszy sposób” podając jako przykład rowe i książkę. no i amba, bo przyzwyczajenie do ponad dwu tysięcznych ram nasze kultury nie akceptujemy nowego podświadomie. bo jest inne. a ze mało kto się stara robić z tego coś ambitniejszego to inna sprawa. OK słucham dalej
listopad 19th, 2010 o godzinie 11:13
3miś-> nuda jak najbardziej jest rodzajem emocji, szkoda tylko,że negatywnej:(
Pozdrawiam
listopad 19th, 2010 o godzinie 11:54
No widzisz! To gry wywoluja emocje jak cholera
listopad 19th, 2010 o godzinie 12:09
He,he,he ty to dopiero potrafisz w każdej sytuacji być pozytywnie nastawiony
U mnie gra wywoływała jednak dobre reakcje. Nie mówię,że cholera wie jakie uniesienia ale jednak emocje przyjemne.
listopad 19th, 2010 o godzinie 12:21
Wiesz technicznie to mozna powiedziec, ze kazda jedna gra wywoluje ‘emocje’.
Np. fakt ze czesto przeciwnik sterowany przez AI w dowolnej grze strategicznej oszukuje strasznie mnie wku…a i to tez emocja no nie
listopad 19th, 2010 o godzinie 14:44
@Jaan_Janssen > pomysl wspominkowego odcinka o starych grach (moj pierwszy raz z… !) mi sie bardzo podoba
Moze Damian cos takiego wprowadzi.
@Loki > Oh ja nie mowie ze dysmozgie i inne takie nie istnieja. Ja tylko mowie, ze wk..a mnie uzywanie tego jako wymowki do wszystkiego.
Bedac w podstawowce jakos kolo 2 klasy okazalo sie, ze moj talent do kaligrafi nie istnieje - znaczy pisze jak kura pazurem - tylko brzydziej. Zaloze sie, ze dzis bym spokojnie dostal na to papierek z powodu dys-kaligrafi, czy innej dys-trzymania_piora. Niestety, w latach 80-tych nikt nie zawracal sobie glowy takimi bredniami (a byc moze zawracal ale nie na duza skale) moja ‘Pani’ zapisala mnie na zajecie dodatkowe, codziennie po szkole przez 1h siedzialem w klasie z kilkoma takimi utalentowanymi jak ja. cwiczac i cwiczac i cwiczac. Do konca liceum pisalem bardzo ladnie a potem… no coz, potem przesiadlem sie na klawiature - i moje pismo odreczne to dalej koszmar
listopad 19th, 2010 o godzinie 16:04
dysortografia 3miś
I własnie o tym mówię, nie po to ja przez 3 lata po 2 godzinny dziennie pisałem dyktanda, i uczyłem się praktycznie każdego słowa na pamięć czy ty ćwiczył bóg wie by potem jakiś debil się tłumaczył, że skoro on ma papier to może za przeproszeniem mieć w dupie wszystko i wszystkich ^^
Wkurza to szczególnie że o nie wyrok boski, że jż amba i koniec.
listopad 19th, 2010 o godzinie 17:13
No ja też pamiętam, że w podstawówce siedziałem z ojcem i pisałem dyktanda W DOMU, bo zasady ortografii nie przychodziły mi łatwo. Zawsze też pisałem brzydko, szczyt i tym samym jakąkolwiek przyzwoitość, osiągając w liceum na okres matury (bo trzeba było w jej czasie machnąć te 10 - 12 stron na egzaminie z polskiego). Na studiach pisałem bardzo dużo odręcznie, ale że nikt poza mną nie czytał moich notatek (wielu za to próbowało), to umiejętność nie szyfrowania jakoś uleciała. Można zatem mówić, że niektórzy się uczą pisać ładnie lub poprawnie raz na zawsze, inni za to muszą się tego uczyć stale; taki papier o “dysmózgji” więc, powinien raczej wymuszać większy nakład pracy u osoby zdiagnozowanej, nie odwrotnie. Każdy kto musiał się uczyć na pamieć wyrazów ze słownika albo przepisywać w domu dyktanda może to potwierdzić. Chciałbym zobaczyć jak nagle drastycznie spada odsetek dys-uczniów, kiedy tylko wprowadzona zostałaby obowiązkowa, dodatkowa godzina zajęć dla dzieci z papierkiem.
listopad 19th, 2010 o godzinie 17:27
Ach, przypomniałem sobie coś. Już w liceum, kiedy powoli zbliżała się matura, a papierki o dysleksji i dysgrafii zaczynały zakwitać niczym przebiśniegi, mój kolega zawitał któregoś zimowego dnia w szkole z papierkiem nieco odmiennym jednakże podobnej natury. Zdaje się, iż był to dokument pionierski, wydany przez wizjonera wśród pedagogów. Papier ten mianowicie, oznajmiał wszystkim zainteresowanym, iż kolega mój cierpi na ostry przypadek dyskalkulii, tym samym przyznając mu wszelkie ulgi i zaszczyty związane z tą szlachetną, bodź co bądź, przypadłością. Pomysł jednak nie przyjął się wśród zatwardziałych zwapniałych pedagogów o horyzontach wąskich jak ich portfele. Nikt nie chciał mojemu koledze wybaczyć nieodrobionej pracy domowej z matematyki. Na pewno “pani” od matematyki bije się teraz w piersi, pokutując za swój błąd i niewyrozumiałość dla umęczonej chorobą duszy niewinnego niczemu ucznia.
listopad 19th, 2010 o godzinie 18:46
jak sie nazywa ten serial z sherlockiem? imdb nie dalo rady…
listopad 19th, 2010 o godzinie 20:03
Cieszę się, że podjęty został temat dysortografii. Od dziś jak ktoś notorycznie nie będzie sprawdzał pisowni, nie dawał spacji po przecinkach, lub dawał przed, zaczynał zdania małą literą, niedbale formatował wpis w komentarzach, będzie dostawał żółtą kartkę. Panowie! Musimy podnieść estetyczny poziom komentarzy, aby był równie wysoki jaki ich merytoryczny.
listopad 19th, 2010 o godzinie 20:05
argh: Po prostu Sherlock,
http://en.wikipedia.org/wiki/Sherlock_%28TV_series%29
listopad 19th, 2010 o godzinie 22:11
Powiem szczerze, Damianie - je…j sie
To ze dys*.* jest dla jak dl mnie, swietna, wymowka. To jedno.
To, ze jestem leniwy i nie chce mi sie przejmowac to drugie - a po trzecie, jak robie bledy to robie bo jestem:
a) leniwy
b) nieuwazny
c) nie chce mi sie przepuszczac posta przez automat
Nie ma to nic wspolnego z wmawianiem sobie i innym ze mam dys*.*
listopad 19th, 2010 o godzinie 23:50
Ogladalem dzisiaj Harrego P.
Tak nudnego, porwanego, zubozonego i chaotycznego filmu chyba nigdy wczesniej nie widzialem. Jesli ktos nie czytal wczoraj ostatniego tomu (w sumie tylko polowki), to nawet nie powinien wybierac sie do kina. Scenariusz to jeden wielki belkot, co, gdzie i dlaczego zrozumieja tylko fanatycy serii. Wszystkie postacie tego dramatu sa plaskie jak plecy hermiony, a ichmotywacje niepojete.
Nie, na wiecej nawet slow mi szkoda.
A myslalem, ze Niedościgniony z Denzelem to slabe kino.
listopad 20th, 2010 o godzinie 0:04
lol, marketing na imdb jest cudowny. 2 strony pierwszych recek to oceny 1-5 na 10, kilka slow - nuda, flaki z olejem itp. od 3 strony wazelina leje sie megalitrami, gwiazdki nie schodza ponizej 8, a wiekszosc to 10/10. Akapitow tez jakby przybywa, a kazda wypowiedz barwniejsza od obrazu.
listopad 20th, 2010 o godzinie 10:41
Cioruss-> Harry P to ogólnie jeden wielki bełkot i totalny marketingowy chwyt, dorastasz z bohaterem bla, bla, bla i kaska leci czy to książka czy pocięty na 2 części film (lol).
listopad 20th, 2010 o godzinie 12:07
W końcu koszulka doszła, mimo że nie mam na imię Maciej
listopad 20th, 2010 o godzinie 14:38
Tzymische: dobrze, ale jak ktos kogos nie zna, i nie wie o a, b i c, to moze sobie wyrobic pewna opinie. Mozna powiedziec, ze je…e mnie czyjes zdanie, no ale po to czlowiek nie pisze do szuflady, albo rozmawia z lustrem, tylko produkuje sie na forum publicznym, zeby dzielic sie swoja opinia, wiec logiczne, ze na niej mu zalezy, nawet jak temu zaprzeczy, inaczej po prostu by tego nie robil.
Niemniej wolna wola, lepiej, zeby ktos z sensem pisal jak pol-analfabeta, niz pieknie bez.
listopad 20th, 2010 o godzinie 16:41
bax -> ksiazki o Harrym nie sa takie zle, podaj ze dwa tytuly z ostatnich 50 lat, ktore rownie dobrze trafilyby do mlodego czytelnika, dajac jednoczenie odrobine zabawy starym prykom.
Mozna sie przepychac czy robienie 7 tomow wyszlo na dobre, ale fakty sa takie, ze pierwsze byly swieze i zwojowaly swiat.
Filmow nie widzialem za duzo, ot pierwszy i ostatni.
listopad 20th, 2010 o godzinie 19:27
Hobbit, Lord of the Rings.
w sumie masz 4
listopad 20th, 2010 o godzinie 21:37
Hobbit i Władca pierścieni to książki sprzed 50 lat. Tak się jedynie składa, że namieszały niedawno. W zasadzie namieszały też trochę wcześniej - w czasach kontrkultury amerykańskiej ale zdaje się, że nie były wtedy w USA wydane.
listopad 20th, 2010 o godzinie 23:13
Poziom dystansu tworcow Fable 3 do siebie i swojej pracy..
misja z 3 magami to juz pod montypajtona podchodzi.
Sorry, ze tak monotematycznie, ale F3 to fantastyczna gra
Zauwazylem tylko, ze co max 2h musze robic przerwe, bo zabawa meczy,- na takiej samej zasadzie jak czytanie niektorych ksiazek na jedno posiedzenie nie jest mozliwe.
listopad 21st, 2010 o godzinie 11:29
Age of Empires 3 za 0.10$: http://www.gamesforwindows.com/en-CA/Games/AgeofEmpiresIII/
listopad 21st, 2010 o godzinie 11:55
Może warto w następnym podcaście porozmawiać o pojawieniu się nowego “gracza” na rynku cyfrowej dystrybucji?
listopad 21st, 2010 o godzinie 14:13
GFW?
listopad 21st, 2010 o godzinie 15:08
Precisely.
listopad 21st, 2010 o godzinie 17:23
@Dahman - thx
@rev - OSOM!!!!1!1jeden
tylko pytanie czy taki dil to nie przypadkiem dlatego, ze to ze stajni MS…
listopad 21st, 2010 o godzinie 18:19
Co to za różnica z jakiej stajni? Nie widziałem żeby Valve sprzedawało coś ze swojej stajni po 10 centów.
listopad 21st, 2010 o godzinie 18:42
Widzę,że w kwestii książek pięknie wyręczył mnie 3mis (thx man;)).
A poważnie mówiąc, to ja bawiłem się w młodym wieku przy ksążkach raczej dla starych pryków właśnie, a takie łączenie, że i dla młodego i starego do mnie nie przemawia i tyle.
Ronia córka zbójnika była super i Mały książe i Dzieci z Bulerbyn he he he.
O to Ci chodziło?
listopad 21st, 2010 o godzinie 18:59
i Kroniki Narnii jeszcze
listopad 21st, 2010 o godzinie 19:06
bax -> Problem z mlodymi ludzmi jest taki, ze nie czytaja ksiazek, a dobor tytulow obowiazkowych w odniesieniu do dzisiejszej sytuacji jest przerazajaco zly.
Telewizja/komputer to medium nowoczesnych tersci i do materialow drukowanych trzeba gonic batem. Wskaz mi jedno dziecko plci meskiej, ktore zlapie bakcyla czytania po Malym Ksieciu (swoja droga, to ksiazka raczej dla doroslych).
Raz jeszcze: Harry to nie mistrz i malgosia, ale pozycja skierowana do angielskich dzieciakow z przedmisci, kt nie chca skonczyc jak spasiony dudley (czy jak mu tam). Rozwijaja wyobraznie, propaguja pozytywne wzorce i zachecaja do siegania po inne pozycje. A to, ze sie sprzedaly w tak chorej ilosci egz tylko swiadczy o smutnej sytuacji wsrod mlodych ludzi na calym swiecie.
Jasne, wydawca zwietrzyl $$, filmowcy kolejne $$$, branza growa tez, ale, powtarzam, nie zmienia to faktu iz HP jest ‘dobra’ pozycja ksiazkowa dla mlodych ludzi obecnych czasow.
I gwarantuje, jesli bedziesz mial dziecko, to wszystkie 7 tomow przeczytasz jeszcze z 5 razy.
listopad 21st, 2010 o godzinie 19:14
Ja już mam dziecko
Pierwszy przeczytałem - umarłem z nudów.
Jasne, że lepiej czytać cokolwiek niż nic z tym nie będę polemizował.
listopad 21st, 2010 o godzinie 19:36
Abo słuchać książek w wersji audio…
listopad 21st, 2010 o godzinie 23:25
@cioruss => nie zartuj ze czytasz corce HP…
Ja osobiscie do HP nic nie mam. Pamietam ze przebilem sie przez 1 i 2 tom poleglem w polowie 3. Za to filmy sa swietnie wykonane. Wielu tworcow moglo by sie na tym wiele nauczyc np. ekipa od swojskiego Wiedzmina :)))) wiadomo budzet nie ten ale mimo wszystko hehe.
Ja jednak zaczne od hobbita duzo to lepsze a i film niedlugo bedzie a jak dojdzie (moj hipotetyczny dzieciak do 7-8 lat) zacznie czytac Martina i ogladac go w ’starym kinie’ :))))
listopad 22nd, 2010 o godzinie 0:11
Ja zaczynalem od basni Braci Grimm, to corka tez moze
hobbita musi sama odkryc.
Ksiazek HP lyknalem 4, dopiero w zeszlym roku wrocilem do audio booka i dokonczylem, tez lekko na sile, ale zalezalo mi na zapoznaniu sie ze zjawiskiem.
Filmy, jak wspominalem, w wiekszosci odpuscilem. Pomijajsc aspekt realizacj (budzet) ekranowy Wiedzmin wydaje sie, o zgrozo, ciekawszy i dynamiczniejszy. Chyba, bo juz oba wylecialy z glowy (ten drugi gdzies sie kolacze ze wzgledu na reakcje fanow podczas przedpremierowej projekcji).
listopad 22nd, 2010 o godzinie 12:11
Nie wiem jak ostatni HP, ale porownywac film bez scenariusza i sensu (Wiedzmin) do poprzednich odcinkow HP (w ktorym byl i scenariusz i dialogi i spojna sensowna calosc) to jakies szalenstwo i pomysl zupelnie wariacki.
Napewno byles trzezwy ogladajac Wiedzmin the movie? :>
listopad 22nd, 2010 o godzinie 15:20
Nie, ale bylem trzezwy na ostatnim HP
listopad 22nd, 2010 o godzinie 15:29
Ja jestem w szoku Ciorrus bo wszystko jakoś na odwrót przedstawiasz niż jest w rzeczywistości.
Wiedźmin jako film to dno dna, z HP jest dokładnie odwrotnie!
Ale jaja ale o gustach się nie dyskutuje….
listopad 22nd, 2010 o godzinie 18:32
Dawać kolejny odc
listopad 22nd, 2010 o godzinie 20:12
Specjalnie dzisiaj założyłem koszulkę Fantasmagierii, a tu nie ma odcinka.
listopad 22nd, 2010 o godzinie 21:18
Co chwila robię odśwież i nie ma podcastu
listopad 22nd, 2010 o godzinie 21:22
A to dziwne, bo u mnie dziala
listopad 22nd, 2010 o godzinie 21:24
A u mnie nie ;p
listopad 22nd, 2010 o godzinie 22:27
Moze trzeba bylo odswiezac glowna strone?