Fantasmagieria - Podcast 136 - “Ludzie, którzy nienawidzą graczy”
Jakiś taki wolny dzień się zapowiada, a właściwie powoli mija. Jutro premiera Halo: Reach, więc trzeba jak najszybciej wrzucić podcast i wziąć wolne, a tu człowiek okazuje się mięć podzielność uwagi muszki owocówki.
W segmencie “W co ostatnio grałeś?” porozmawiamy o dodatku do Mass Effect 2, Lair of the Shadow Broker. Dowiecie się czy jesteśmy pro- czy anty- odcinanie kuponów, a dalsza dyskusja poniesie nas w daleką przyszłość do roku 2100, kiedy będziemy domagać się, aby bohaterowie niezależni łgali nam prosto w twarz.
Parę chwil poświęcimy też miszczom komunikacji, ludziom odpowiedzialnym za tzw. public relations w branży gier. Zainspirowało nas parę rzeczy, m. in. poziom języka polskiego w informacjach prasowych (kilknij na obrazek), czy bezpośredni kontakt z klientami podczas tegorocznego zlotu fanów Xboksa. Spróbujemy zastanowić się, gdzie leży odpowiedzialność za taki, a nie inny poziom. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że są wyjątki, niemniej komentujemy to co widzimy i słyszymy.
Będzie kącik listowy (zachęcamy do pisania do nas maili na adres dahman (małpeczka)fantasmagieria.net), będzie kącik kulturalny, gdzie dokończymy dyskusję na temat pierwszej części trylogii Millennium Stiega Larssona.
Zapraszamy do słuchania i komentowania!
Ściągnij sto trzydziesty szósty odcinek podcastu
Autor: Dahman
Tagi: fantasmagieria, Lair of the Shadow Broker, Mass Effect 2, Mezczyzni ktorzy nienawidza kobiet - Stieg Larsson, Plants vs Zombies, podcast, PR, Super Street Fighter IV, Tiberium
wrzesień 13th, 2010 o godzinie 18:40
No proszę… sądziłem, że nigdy tego nie napiszę
Pierwszy
a tak serio, dzięki za kolejny odcinek (z góry wystawiam Wam już najwyższą ocenę), właśnie dotarłem do hotelu, rozpoczynam 2tyg delegację, więc nowy odc jak znalazł
wrzesień 13th, 2010 o godzinie 20:06
Piękne wejście, ja też go lubię i jego zespól/orkiestrę/operę.
wrzesień 13th, 2010 o godzinie 20:24
No właśnie, co zacz przed dżinglem, bo brzmiało ciekawie?
wrzesień 13th, 2010 o godzinie 20:25
Trzymisie, Dahmany, Judymy, tworzyta naprawde skomplikowany sojusz:)
Lubie Was
wrzesień 13th, 2010 o godzinie 21:37
@draak - Filharmonia dowcipu Malickiego i Laskowika
http://www.youtube.com/watch?v=a4X35CBKdA0
Resztę podcastu odsłucham później.
wrzesień 13th, 2010 o godzinie 22:16
Nie ma to jak po naprawdę **ujowym dniu, odpalić podcast i usłyszeć Gummy Bear Song w wykonaniu orkiestry Waldemara Malickiego Powiedz gdzie mam wysłać ci za to piwo ?!
wrzesień 13th, 2010 o godzinie 22:17
Dobre, zaskakujace wejscie. Potem juz tylko lepiej. ;P
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 8:51
Ja mam taki “pomysl racjonalizatorski”, nie wiem na ile trudny do zrealizowania… Ale moze dalo by sie, aby w shownotes’ach podawac, w ktorej minucie/sekundzie zaczyna sie kacik kulturalny?
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 9:14
Bardzo dobry odcinek. Nie wiem czy nie najlepszy (nie wiem bo wszystkich nie przesłuchałem)? Długość odcinka idealna. Temat relacji marketing-PR-prasa-gracze, podjęty niezwykle ciekawie.
Od siebie dodam tylko tyle: Jak można mówić o profesjonalizmie (w sensie dzielności zawodowej) growych pismaków, skoro np. Polygamia nie potrafi się opanować przed, prawie automatycznym, wklejaniem newsów z Kotaku (napisanych stylem, wyglądającym jak prosto z translatora Google)? Nie przeglądam wystarczającej ilości portali tematycznych - tak polskojęzycznych jak i zagranicznych - żeby mieć jakieś specjalne podstawy do diagnozowania sprawy; podejrzewam jednak, że takie “wklejactwo” to norma. Media związane z grami (ale pewnie nie tylko) to arena patologi pozwalająca czynić je, te media, niezwykłym materiałem badawczym.
Niedługo zupełnie zaprzestane przeglądania tego bełkotu. Fantasmagierie ściągnę przez Wi-Fi sąsiada, tak samo maile, a Netia niech mnie pocałuje tam gdzie pan może pana majstra… Kolesia co mnie namówił jakieś 9 -10 lat temu na internet, muszę teraz pociągnąć do odpowiedzialności - rzecz jest przereklamowana.
pozdrawiam cały skład
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 10:12
shakadu ->
ale tak jest w kazdej branzy.
praca w imie szkolnych idealow to tylko w budzetowce, a tam temat gier smierdzi, bo gloryfikuje przemoc. cala reszta liczy $$, bo z tego zywia rodziny.
W branzach wysoce specjalistycznych nie placi sie prasie, a tytulom naukowym aby podpisaly sie pod marka, w przemysle rozrywkowym produkt sprzedaje rozpoznawalna twarz, a gry to taki dziwny swiatek, gdzie wysoki obrot generuja narkomani placacy za byle probke nowego odurzacza.
W takim ukladzie producent modeluje caly rynek, i nikomu nie zalezy, aby gry wyszly ponad pewien poziom, bo to byloby juz skubanie tortu kultury, a ten tak ladnie jest juz pokrojony miedzy media, galerie itp.
wydaje mi sie, ze tylko duzy skok technologiczny/czas jest w stanie przepchnac gry gdzies dalej, wyzej, tylko skok bedize mial sile wypchac inne, bardziej ustabilizowane formy przekazu/zabawy.
polygamia nigdy nie wyjdzie ponad poziom kopiowania newsow z kotaku, co najwyzej beda dostawac prasowki w tym samym czasie. zwyczajnie, nie maja jak, nie maja po co. ewentualnie, pojda w kierunku pudelka i coraz czesciej bedziemy czytac o personalnych tragediach (vide niedawna smierc pracownika relic).
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 10:21
Shakadu - to jest norma, panowie po prostu wstają rano i zaklepują sobie newsy angielskie do napisania “własnymi słowami” po polsku.
Poza tym jeszcze odnośnie tematu, w końcu nie powiedziałem o tym na podkaście, ale nie zgadzam się z tym tłumaczeniem wszystkiego kasą. Wprost odwrotnie, żyjemy w takich czasach, że kupno średniej jakości kamery cyfrowej, statywu, kabli i kilku mikrofonów to jest rzecz jak najbardziej osiągalna, nawet dla grupki zapaleńców. Nie wiem skąd wziąłeś Damian te dane o kosztach produkcji jednego odcinka dla Gametrailers równych utrzymaniu wszystkich serwisów w Polsce - przecież kupno sprzętu to jest wydatek powiedzmy raz na 5 lat. Wiadomo, trzeba zapłacić ekipie, ale to nie plan filmowy, nie musicie mieć sprzętu Panavision, kręcić w Technicolorze i zatrudniać 5 oświetleniowców czy 3 operatorów kamer
Wydaje mi się, że sprzęt to już nasi rodacy mają odpowiedni, zmiany muszą być raczej jakościowe - ludzie umiejący pisać, mówić, z szerszymi horyzontami, o przyjemnej prezencji - tak aby tępić mit gracza-nerda-niedouka. Zwłaszcza, że jak np. popatrzę po swoich grających znajomych, tłumaczach, grafikach, architektach, programistach - to żaden nie przypomina tej ekipy, którą widujemy w polskich TV dla graczy. A to są ludzie, których portfele tylko czekają, aby im znaleźć nową zabaweczkę
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 10:59
A propos “pracy dla ideałów”, tym się właśnie różnią inne media od gier. Pisarze i filmowcy w różnych zakątkach świata szukają swojego języka, źródła ekspresji, próbują ocalić od zapomnienia historie piękne, trudne, frapujące, wzruszające, odrażające, śmieszne i tragiczne. Nikt poważny nie zastanawia się na początku “dla kogo ja to robię”, “w ilu egzemplarzach to się sprzeda”, “jaki będzie target mojej nowej powieści”. Tak samo jak nikt o zdrowych zmysłach, będąc miłośnikiem danej literatury czy filmów nie interesuje się kwestiami pt. jak mu się sprzedała ta książka czy film - to zmartwienie dla wydawcy i studia filmowego, a nie moli książkowych czy kinomaniaków. Co innego krytyka, odbiór, interpretacje, tu jest pole do szukania ciekawych rzeczy.
Dlaczego doprowadziliśmy do takiej sytuacji, że w grach takie bzdety jak cyferki i słupki nas interesują? Swoją drogą właśnie GT mnie męczy z tą swoją tendencją, lubię Pachtera bo to całkiem charyzmatyczny gość, na pewno umie przemawiać i skupiać na sobie uwagę, ale moim zdaniem jego pozycja w tym serwisie jest mocno przesadzona. Tak samo jak denerwuje mnie Geoff Keighley, który ciągle się go pyta, “a jak się to sprzeda” - a co cię to interesuje człowieku, nie zobaczysz nawet centa z tej sumy, nawet nie możesz jej przyłożyć sensownie do swoich zarobków bo nie zgarniasz tyle, nawet w skali roku.
Kończąc ten przydługawy wywód, jeśli będziemy wszystko rozpatrywać pod kątem kasy i terminów biznesowych, to gry nigdy nie wyjdą z tego grajdołka, zawsze będą zabawkami dla dzieci i wyłącznie przygłupiastą rozrywką na poziomie Hollywood i Transformersów, a nie pełnoprawnym medium, gdzie ludzie nie boją się nowych wyzwań czy ryzyka, nawet za cenę klapy, niezrozumienia, a nawet życia w nędzy. Nikt nie będzie próbował stawiać wyzwań, wzbogacać wewnętrznie, tak jak to się odbywa w innych dziedzinach ludzkiej twórczości.
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 11:15
Dr Judym:
Argument “na kasę” też mnie nie przekonuje. Ogólnie rzecz biorąc mówienie, że chodzi tylko o kasę to zbytnie uproszczenie. Na pewnym poziomie profesjonalizmu, w jakiej chcesz branży, nie chodzi już o kasę. Motywacją do najlepszej pracy rzadko są (bo w zasadzie rzadko maja taką moc) tylko pieniądze.
Moja, pobieżna diagnoza - ograniczając się do mediów growych w Polsce - jest taka: nikt panów nie rozlicza z chały, którą robią i jaką sobą reprezentują, więc dalej robią chałę.
Profesjonalizm sam do nikogo nie przyjdzie, chociażby tłumaczył press-packi 20 lat. Profesjonalizm to wynik refleksji, kontroli i wiedzy, którą to wiedzę się ciągle poszerza, czy jak kto woli aktualizuje. Jakaś by w nich musiała być wola, w tych pismakach, albo zewnętrzna motywacja (np. opier…).
Sam nie uważam siebie za profesjonalistę. Nie robiłem niczego w życiu na tyle długo i dużo, żeby mieć profesjonalny wgląd w cokolwiek. Ale niech mi latający potwór spaghetti będzie światkiem, do profesjonalizmu dążę i wymagam od każdego kto się profesjonalistą mieni.
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 11:15
Dr Judym: Przy jednym odcinku GT TV pracuje masa osób, a ich pensje są od 3-4 tys dolarów+ miesięcznie. Włącz sobie najnowszy odcinek i przeskocz do listy płac 20min 24sek. Oczywiście, większość tych osób robi jeszcze inne projekty, ale u nas “podobne” programy robione są przez góra dwie osoby.
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 11:39
Dahman ===> eee nie, Amerykanie tyle nie zarabiaja. Maks dostaja 1.5-2k +
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 11:45
Beno: Fakt, ale to zależy od Stanu. Nie zapominajmy, że GT ma siedzibę w Los Angeles, a Kalifornia zdaje się być najdroższym Stanem w Ameryce. Dodatkowo, taka gwiazda jak Geoff nie pracuje za orzeszki ;P
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 12:16
nie no jasne Ale chodzi mi o tych pozostalych technikow, oswietleniowcow, trzymaczy kamery itp
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 14:30
a zmieniając temat, na świeżo po nowym residencie, całkiem niezły kawałek kiczu. klasa b, jasne, taki demoreel jakiegoś studia cg, powiedzmy serious sam w odniesieniu do naszej;) branży. ale widać ambicje, faktycznie, w tych słabszych produkcjach łatwiej doszukać się serca.
polecam
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 15:36
Czyli jak z Degeneration, bez dwóch piw nie podchodź?
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 16:20
fabularnie, jasne. dużo piwa.
z drugiej strony, kaboom w tokio żywcem wyjęte z akiry, pamiętniki jak w avatarze, a postać w klatce to już w ogóle - bezczelny żart, bo nie mrugniecie w kierunku widza. no i mr smith jak z gabinetu figur woskowych. oczywiście - bohaterowie stoją, gdy strzelają najwyraźniej nikt tutaj nie bierze treści na poważnie i tego się trzymajmy
jest tez odbrobina ciekawego designu, np ‘ipad’ z raczka, pare efektownych ujęć w 3d (samolot w ruchu), całkiem dobry montaż, spójność w sferze wizualnej, generalnie, dobry warsztat.
jesli do wyboru masz tylko airbendera, residenta i cos tam z ksiezycem, to pewnie lepiej trafić nie mozna
wrzesień 14th, 2010 o godzinie 21:21
Moglby mi ktos napisac czy a jesli tak to skad sciagnac dzingiel… prosze
wrzesień 15th, 2010 o godzinie 1:32
Chodzi Ci o nasz dzingiel czy te piosenke w tym odcinku? Nasz dzingielek jest “customowy” ale jak bardzo Ci zalezy wysle Ci utwor na bazie, ktorego go zrobilem.
wrzesień 15th, 2010 o godzinie 10:37
No i Halo: Reach zaliczone, ehhh chlopaki wiedza jak robic dobre gry
Mam nadzieje ze Bungie pokaze cos nowego co skopie tylki
wrzesień 15th, 2010 o godzinie 14:14
Chidzi mi o dzingiel. Bardzo bede wdzieczny bo utworek jest ekstra :D.
z gory wielkie dzieki.
wrzesień 15th, 2010 o godzinie 18:53
Oj Wiesio podales w formularzu komentarza nieprawdziwy email, no jak tu Ci wysłać teraz. Napisz do nas list, email w opisie odcinka, a odpiszę dodjąc dżingiel. Jak dorzucisz jeszcze ciekawe pytanie do odpowiedzi w odcinku to bedzie miło.
wrzesień 15th, 2010 o godzinie 20:28
Aż musiałem sobie cofnąć, bo własnym uszom nie wierzę. Matrix jedynka nie była powalająca? Wysoce, ale to wysoce subiektywne zdanie.
Wiele osób pytałem czy lubią np. Gwiezdne Wojny albo Halo i zdania rozkładały się po równo, ale chyba nie spotkałem się nigdy, ale to nigdy z negatywną oceną Matrixa. Oczywiście “dwójka i trójka słabsze”, ale pierwsza część jest raczej powszechnie szanowanym dziełem. Przynajmniej wśród zwykłych zjadaczy chleba. Bo recenzenci to powalona kasta.
Aż sprawdziłem na Metacritic. I jestem w szoku. 73%?! Taki cios, taki szok…
—
A uniwersum Matrixa nie urosło w nic poza trzema słabymi grami i kilkoma komiksami, bo nie da się w nim opowiedzieć wielu interesujących, zróżnicowanych historii. Tylko agenci i maszyny, agenci i maszyny. I królicza nora. Animatrix wyczerpał temat do końca.
wrzesień 15th, 2010 o godzinie 20:32
Tak ogółem to jak zwykle dobry odcinek, jedynie ten Matrix… Jak mogliście? Tylko Damian tradycyjnie zachował klasę i dobry smak.
wrzesień 15th, 2010 o godzinie 21:19
Wrzucam linka, jako że są tu fani Alpha Protocol, a ktoś mógł nie widzieć:
http://help.sega.com/index.php?_m=downloads&_a=viewdownload&downloaditemid=262&nav=0,1
Chyba mam powód, żeby przejść AP jeszcze raz.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 6:57
Absurd ===> no niestety, Matrix ssie :).
Powiem wiecej, moj pierwszy kontakt z tym ‘dzielem’ zakonczyl sie tym, ze zasnalem w kinie jakos w polowie… Jak dzis pamietam, bylo to tuz przed wyjazdem na urlop, kino ‘Kosmos’ w Katowicach, film tak nudzil ze zasnalem
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 7:28
Tzymische:
Ja Matrixa pierwszy raz oglądałem nie na trzeźwo, a o konieczności znietrzeźwienia przekonałem się po 30 pierwszych minutach filmu. Tak czy inaczej, odbiór musiałem poprawić przez kolejny seans. Strata czasu.
Absurd:
Matrix jest słaby. Jedynka jest słaba. “Magia” Matrixa polega na tym, iż ludzie dali się nabrać na stary filozoficzny pomysł solipsyzmu. Albo nawet nie solipsyzmu, a jego rozwodnionej wersji. No nie wiem dla kogo to może być zaskakujące? Kogo może takie ujecie uwodzić? Nie tak dawno przekonałem się, że jest nadzieja na odpowiedź na powyższe pytania. D. C. Dennett (ja na to zwróciłem uwagę przy okazji lektury Natury umysłów, D. C. Dennetta, strony nie pamiętam) wskazuje, że solipsyzm to pewna faza rozwojowa, którą przechodzi wiele osób - raczej w wieku młodzieńczym. Być może Matrixa fani to te osoby, które albo tej fazy rozwojowej nie przeszły (dopiero przejdą) albo już zapomniały o swoim własnym pomyśle. Świadczy to o tym, że film jest dobry, czy o tym, że odbiorca nie do końca ogarnia rzeczywistość?
Może należałoby przemyśleć dlaczego niby Matrix jest taki dobry? Bo nie jest. A krytycy to nie chora kasta, a grupa specjalistów - znamion kasty raczej tam próżno szukać.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 10:23
@Tzymische
Cóż, ja obejrzałem przynajmniej z 10 razy i za każdym razem znalazłem w nim coś ciekawego i zaskakującego. Nigdy się nie nudziłem. Po prostu mój styl i moje klimaty.
@shakadu
Kiedy obejrzałem Matrixa po raz pierwszy miałem niewiele ponad 10 lat. Nie miałem wtedy w zwyczaju analizować filmów. I nadal nie mam, rozkładanie filmu na części pierwsze i doszukiwanie się słabości zazwyczaj psuje całą zabawę.
“Kasty” użyłem ogólnie, może w trochę lekseważący sposób. Nie mogę po prostu patrzeć na to jak w recenzjach jechane są wszystkie fajne filmy, wiem że to ich praca i inaczej się nie da, ale czasami mi się wydaje że ci ludzie nie potrafią się po prostu dobrze bawić i marudzą na nieistotne szczegóły.
I szczerze mówiąć nic mnie obchodzi jaki nurt filozoficzny wykorzystują bracia Wachowscy, czy jest to naiwnie zrobione, czy nie. W ogóle nie rozumiem takiego podejścia. Szczerze współczuję ludziom, którzy tak analizują filmy, bo chyba mało który im się wobec tego naprawdę podoba.
Matrix ma dobre walki, świetne efekty, kultowe teksty, genialny soundtrack, boski klimat. I chyba właśnie o ten klimat chodzi przede wszystkim. O styl. O atmosferę. O magię.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 10:56
@shakadu
“Świadczy to o tym, że film jest dobry, czy o tym, że odbiorca nie do końca ogarnia rzeczywistość?”
Nie przeginasz w tym momencie - tak można by chyba z każdym filmem zrobić, znaleźć jakiś “brak” w odbiorcy, który dany film wykorzystuje i stwierdzić, że to odbiorca jest głupi, a nie film dobry. To jakaś metoda na dowartościowanie się?
“…ludzie dali się nabrać na stary filozoficzny pomysł solipsyzmu. Albo nawet nie solipsyzmu, a jego rozwodnionej wersji. No nie wiem dla kogo to może być zaskakujące? Kogo może takie ujecie uwodzić?”
Znalazł się profesor. Nie wiem w jakich kręgach się obracasz, ale wśród zwykłych śmiertelników, poruszanie zagadnienia solipsyzmu jest bardzo rzadkim zjawiskiem, przynajmniej w kinematografii. Chyba sam się dajesz w tym momencie ująć temu “nurtowi”. Nie zauważyłeś, że są na świecie inni ludzie, z innymi potrzebami, poglądami i doświadczeniami? Nie zauważyłeś na pewno, że ludzie oglądają i lubią Matrixa za to że jest fajnym filmem akcji, AKCJI, a nie dramatem psychologiczno obyczajowym.
Na szczęście średnia ocen i własne badania potwierdzają, że Matrix jest uznawany za dobry film.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 11:25
Na temat odcinka:
Świetna muzyka na początek Jak zwykle dostaliśmy od Was kawał porządne roboty.Dzięki!
Moglibyście podać linka do tej wpadki
Macieja Turskiego? Chętnie pogorszę sobie zdanie o PR
Na temat Matrixa:
Matrix jest dobry, czemu?
a)film ten zawiera szczątkowe elementy fabuły co w dzisiejszych czasach nie jest już standardem. Niech mi ktoś powie czy nie mam racji, że dzisiejsze podejście do filmów wygląda w sposób: “mamy kasy aby zapełnić całe 90min filmu efektami specjalnymi? wiec tak zróbmy!” I chyba własnie na tym polegała różnica miedzy częścią pierwszą a kolejnymi…A czy filmów nie powinno oceniać na tle innych filmów? o.O
b)Matrix wpasował się w nisze, czy w tamtym przedziale czasowym pojawił się jakikolwiek w miarę dobry film w klimatach cybernetycznych?
c)skoro był taki nierewelacyjny i nic nie wnoszący to czemu od jego czasów non stop widzę slow motion o.O?
Na temat DLC:
Dzięki, za ostrzeżenie zarówno handlarz jak i DE:Witch hunt, wydawały mi się interesujące ale skoro 1,5gb nie znaczy długiej rozgrywki to chyba należy chronić swoją owczą wełnę przez nożycami elektroników
I na koniec jeszcze raz olbrzymia prośba związana z grą League of Legends.
(Mam nadzieje, że Kot dołączy do mnie z tym :P).Błagam Was wspomnijcie choć przez minutę o niej. Nie przypominam sobie tak świetnej “darmowej” produkcji na PC. Szkoda nie wypróbować.
Jest to gra oparta na fenomenie moda do WarCraft3: DOTY. Mieszanka RTS z RPG, polegająca na pojedynkach 5v5 lub 3v3.
Przy czym od DOTY rożni się przede wszystkim większym stopniem “przyjazności” dla nowych graczy.
Link do rejestracji: https://signup.leagueoflegends.com/?ref=4bedac32442f8
(Tutaj radze serwery US nie Europe bo niestety producenci nie czuwają nad europejskimi i to widać :/ )
No ale jeśli nie dam rady Was przekonać to trudno, więcej marudzić nie będę
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 12:26
oczywiście, ze matrix to film, w ktorym nie ma niczego odkrywczego. tylko co to oznacza?
ludzie o pewnym poziomie, niech bedzie, oczytania, może i zasną, ale dla młodzieży zapewne jest to pierwszy kontakt z pewnymi ideami.
jeśli iuz, to nie należy ganic twórców za ‘to już było kiedyś’, a raczej chwalc, ze trafiają do świeżych umyślow przez użycie aktualnie modnej formy.
w końcu, co jest ważniejsze: dystrybucja wiedzy, czy budowanie ego (ja już to znam)?
dlatego zapytam kolegę 3Misia: czy to aby sam sobie nie byłeś winny, ze zdecydowales się na film, który musiał Ciebie rozczarowac?
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 13:10
Absurd:
No ja na pewno nie będę się czuł źle z tym, że zamiast skupić się chociaż 15 min. na tym co masz przed oczami, wolisz wchłaniać kolorową rozpierduche oraz “dobre walki, świetne efekty, kultowe teksty, genialny soundtrack, boski klimat”. Co to w ogóle za kategorie? Gwarantuję Ci, że skoro tylko poświęcisz trochę czasu na refleksie nad tym co robisz, oglądasz itd, to chociażby każdy już wytwór artystyczny miał być przez ciebie oceniony negatywnie, zawsze będziesz odczuwał satysfakcje z odbioru. Dziką.
Dlatego też te badania swoje, co do tego czy matrix jest dobrym filmem, przeprowadź raczej na samym filmie i na sobie, a nie na opiniach innych.
Dlatego właśnie przywołałem prace Dennetta, że wskazuje on na powszechną naturę, jakiegoś takiego, zwątpienia w obiektywną rzeczywistość. Nie trzeba się obracać w jakichkolwiek kręgach aby taki sceptyczny etap rozwoju przechodzić. Zresztą nie znam się specjalnie na psychologii rozwojowej, a Dennett nie jest psychologiem rozwoju, toteż mogłem tutaj zupełnie nie trafić. Co nie zmienia mojej opinii o filmie, cokolwiek może poszukam sobie innej racjonalizacji popularności tego obrazu.
Te uwarunkowania kulturowe, na które wskazał TeoDark mogą być dobrym tropem. Jednak czy wpasowywanie się w nisze itd, świadczy o tym że film jest dobry? Może pod jakimś względem tak, tyle jestem skłonny przyznać.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 14:33
@shakadu
A co to za kategorie oceniać film akcji pod kątem nurtów filozoficznych? Jak się ocenia czy recenzuje filmy jeżeli nie przez analizę GŁÓWNYCH składników - obrazu, dźwięku, gry aktorskiej, efektów?
“Łyżka nie istnieje”, “królicza nora” i lustro to bajery, BAJERY, a nie śmiertelnie poważna rozprawa nad istotą człowieczeństwa i świadomości. Nie zauważyłem, żeby Matrix próbował być psychologiczną analizą czegokolwiek. Wiem, że jest masa niespójności, tak fabularnych jak i koncepcyjnych, jednak jak na tyle filmów poruszających te zagadnienia, M robi to w całkiem ciekawy sposób i daje do myślenia. Ale to bardziej przy okazji.
Wybacz, ale mimo bycia urodzonym filozofem i łatwości z jaką przychodzi mi ogarnięcie trudnych zagadnień, nie mam pojęcia o co ci chodzi. Może mógłbyś jaśniej trochę? Chodzi mi o to po krótce, że twoje narzekanie na płytkość “filozofii” Matrixa przypomina narzekanie że pies ma tylko jeden ogon, albo niebo nie jest zielone. Po prostu od czapy. I na siłę.
Co do obracania w kręgach, to chodziło mi o to, że mówisz tak, jakby każdy wiedział to co ty i jakby to było oczywiste. A nie wydaje mi się takie być.
Już chyba wiem do czego to mniej więcej porównać. Podobnie było z książkami Dana Browna. Nie rozumiałem czym się ludzie zachwycają skoro istniała masa lepszych książek w tym gatunku i robiących to “lepiej”, “mniej naiwnie”. Ale świadomość tych “obiektywnych” słabości nie przeszkodziła mi się bardzo, ale to bardzo dobrze bawić podczas czytania ich.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 14:56
A zresztą… to nigdzie nie prowadzi. Każdy ma inny gust. Matrix jest świetny, a ja się z tym filmem identyfikuję na swój sposób. Komuś się nie podoba to niech się z tym męczy. Tyle.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 14:57
Btw. czy któryś z was mieszka w UK albo odwiedza ten kraj często?
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 16:25
Absurd:
Weź przeczytaj jeszcze ze cztery razy to co napisałem, powoli, ze zrozumieniem.
Przecież mi nie chodzi o zadość czynienie jakimś koncepcjom filozoficznym. W maksymalnie prosty sposób się wyłuszczę:
(1) matrix nie jest dobrym filmem
(2) matrix jest bardzo popularnym filmem
(3) wielu ludzi uważa, że matrix jest dobrym filmem
(4) “Ja” nie rozumie dlaczego zarazem (1) i (2) i (3)
I teraz w celu zracjonalizowania, na własny użytek, tej dziwnej koniunkcji, posłużyłem się hipotezą (ani wcale jakąś błyskotliwą ani logicznie super spójną, co przyznaję), że:
(5) matrix jest popularny i uważany za dobry ze względu na ten trik fabularny z iluzją rzeczywistości.
Po czym oceniłem taki hipotetyczny stan rzeczy jako niezbyt pozytywny, jeśliby przyjąć, iż większość ludzi w okresie młodzieńczym, miej lub bardziej spontanicznie, wpada na taki pomysł - rozważa stosunek postrzegania i rzeczywistości.
Oddzielną jest rzeczą więc, to czy Wachowscy czytali Berkeleya, Nagla, Kartezjusza czy co tam jeszcze, a zupełnie inną sprawą to czy film jest dobry. Zwróć proszę uwagę, iż przytoczone wcześniej jest bardzo luźnym wnioskowaniem, mocno spekulatywnym i raczej powinno być brane za pewną intuicje, niż twardy argument. Co nie zmienia faktu, że Matrix to słaby film (i powtarzam nie ze względu na filozofii takiej czy innej, brak czy obecność).
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 17:01
A przeczytałem jak nie ze zrozumieniem? Właśnie nie napisałeś wyraźnie i jasno, tylko w sobie znanym języku i sposobie. Albo ja czytam swoim sposobem. Tak czy inaczej dzięki za translację.
Na jakiej podstawie sądzisz że nie jest dobry? Po prostu - co tam jest takiego słabego? Nie jest oryginalny? Jakiś inny film zrobił to samo wcześniej i lepiej? Ja uważam, że jest bardzo dobry, wręcz genialny. A obiektywnie, to mimo słabości wielu tu i uwdzie, to nadal kawał porządnego kina.
Ja rozumiem, że można krytykować Farmville czy Twilight, ale Matrix? Akurat nie pasuje mi do kategorii tych rzeczy “które naiwni ludzie kochają a nie powinni, bo to denne, bo to niskich lotów rozrywka”.
Chociaż, może nie ma dobre i złe, tylko każde dzieło sztuki uderza w inne struny w duszach ludzkich i niektórzy na to reagują pozytywnie, inni wcale, a u innych wywołuje niechęć.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 19:00
W zasadzie Twilight moze spokojnie stanac tuz obok Matrixa. Podobny poziom.
Dretwe aktorstwo,, slaba fabula - w dodatku wcale nie oryginalna (np Dark City, ktory jest duzo lepszym filmem i wyszedl wczeniej w dodatku literatura SF poruszala to juz lata temu - np. Wisniewski-Snerg) z gigantycznymi dziurami w logice.
Fajna czesc efektow (ale fajne efekty ma tez Avatar czy wczesniej mial Gladiator albo inny Titanic). Fajne pomysly z bullet timem (nie mozna im tego odmowic) ale calosciowo to po prostu przecietna pop-cornowa papka - ot cos w stylu tego rocznego Inception.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 19:08
TeoDark: League of Legends nie potrzebuje reklamy Jak pogramy to na pewno o tym wspomnimy. Gra już jest od roku (?) na rynku, więc pewnie i tak każdy już o niej słyszał
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 19:10
“W zasadzie Twilight moze spokojnie stanac tuz obok Matrixa”.
Przesadziłeś nawet abstrahując od tego czy uważamy, że Matrix to dobry film lub nie
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 20:21
Nie jestem na świeżo z filmem jednak pamiętam dobrze, że dwa najważniejsze (jak dla mnie) jego mankamenty to: 1)Keanu Reeves; 2) struktura fabuły wycięta prosto z komisu Mega Marvel, czy innych oryginów. Chodzi mi o to, że Neo jest stereotypowy do bólu. Gdyby nie poważne miny aktorów, to musiałbym brać film za pastisz.
Protagonista z jego nudnym życiem; proste życie protagonisty zostaje zakłócone, konflikt staje się nie do zniesienia; sytuacja kryzysowa napinająca sprężynę fabuły. Potem standardowy wypełniacz pt. AKCJA; jakaś wielka kicha - stawka rośnie; kolejny kryzys; wiedza bohatera zmienia się; bohater przezwycięża trudności dzięki nowej wiedzy. Obraz końcowy przedstawia “wyklutego” protagonistę z ustalonymi celami i kontekstem, przygotowanego do prania tyłków.
Tzymische:
Dark city - dzięki za przypomnienie.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 20:51
@Dahman
Hmmm raczej nie każdy bo nie jest na siłę promowana przez Activision A od roku, to wraz z bardzo kulejącą betą, dopiero od lipca zaczął się sezon 1 co można by uznać od biedy za początek wersji 1.0
Ale dzięki za odzew, już milknę w ?oczekiwaniu?
@Matrix
Wydaje mi się, że trochę za bardzo rozmyślacie nad tym. Bo wszystko powoli zaczyna się zamieniać w pytanie “Czy dobry film musi być wartościowy dla widza” a tutaj raczej każdy udzieli innej odpowiedzi Ja jakoś pozbyłem się złudzeń i filmy z budżetem od pewnej sumy traktuje jako czystą rozrywkę bez nadziei na coś więcej…
Co jest smutne ale pozwala czerpać radość z seansu
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 22:05
Niepotrzebnie zagłebiacie się w tego Matrixa. Z punktu widzenia sztuki filmowej to film Wachowskich jest raczej przeciętny i bardzo mocno schematyczny (jak zauwawżył shakadu), który troszkę ratuje ładna stylizacja i choreografia walk. Ale mimo to, niezaprzeczalnie wbil sie do pewnej klasyki kinemtagrofii, a to dlatego że potrafił w głównonurtowy sposób skalanizować fobie społeczne związane z rosnącą rolą komputerów w życiu codziennym i powodowaną przez nie alienacją. W takim ujęciu to bardziej film o klasie średniej społeczeństw informacyjnych niż o cybernetycznej walce z systemem.
Z bardziej namacalnych dowodów to warto zauważyć że Matrix wyszedł jakoś krótko przed 2000 rokiem, a wtedy był cały ten szał z pluskwą milenijną czy czymś takim.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 23:10
Matrix schematyczny? A który film taki nie jest? I akurat lubię Keanu bardzo, właśnie za tę rolę, chyba dlatego, że rzadko kiedy zwracam uwagę na słabą grę aktorską, po prostu tego nie zauważam.
A filmy odbieram zazwyczaj w inny sposób. Klimat, styl i tematyka, bardziej uczuciowo, niż analitycznie. Cóż, może nie nadaję się na recenzenta. Nie lubię ludziom mówić co ma im się podobać a co nie. Najważniejsze, że ktoś czerpie z tego radość. Ale nie dam sobie wmówić, że Matrix jest słabym filmem, bo nie jest.
wrzesień 16th, 2010 o godzinie 23:47
Kurde, chyba się już nie nadaję do grania po sieci - 20 walk w SSFIV i ANI JEDNEJ wygranej, nawet z gośćmi mającymi po 0 (ZERO) punktów w swoim profilu. Starość chyba
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 8:29
A moze to oznacza po prostu, ze masz zycie poza grami
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 9:30
Dr Judym, sterowanie w sfiv opiera się o 6 czy o 4 klawisze ataku?
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 9:52
3miś - no tak, trzeba się jakoś pocieszać Niestety w tym przypadku czuję się noobem w prawdziwym tego słowa znaczeniu, czyli żółtodziobem, który w odróżnieniu od newbie nie uczy się na błędach :/
Cioruss - de facto jest 8 ataków: lekkie, średnie i mocne kopnięcie/pięść + 3 piąchy naraz pod jednym triggerem i 3 kopniaki pod drugim. Te ostatnie są do ultra combosów, focus attack i wykorzystywania paska energii przy ciosach specjalnych, żeby były nieco mocniejsze. Powoli zaczynam odkrywać głębsze warstwy “strategiczne” w tej grze, ale jest tego tak dużo, że podczas starcia nie ogarniam tego wszystkiego na raz
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 10:18
Dr Judym, atakow jest znacznie wiecej, chodzilo mi raczej o system.
capcom od zarania dziejow uzywal 3xpunch+3xkick, w zasadzie do wszystkich bijatyk na automaty, az ktoregos dnia musieli zrobic transfer kilku tytulow na playstation, gdzie krolowal uklad tekkena 2+2. w efekcie system nieszczesliwie okrojono z 3+3 na 2+2, co odbilo sie totalnym pomieszaniem combosow. osobiscie nie przyzwyczailem sie nigdy, ale tez zbytnio sie nie staralem, jako, ze cale dobro capcomowego mordobicie wyladowalo na pc w formie romow i kilku emulatorow.
z pewnym wzruszeniem wracam do tamtego okresu, bo to wlasnie wtedy przestalem okladac sie z bratem w realu na rzecz tysiecy pojedynkow na ekranie monitora
napisz jeszcze prosze, czy w ssfiv mozna wykonywac ‘wysokie skoki’. o ile pamietam, to pojawilo sie tylko w crosoverach (np sf vs xman), ale wole sie upewnic.
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 11:20
Wysokie skoki mają tylko niektóre postacie, tak samo jak odbijanie się od ścian.
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 12:24
Tzymische - co do filmów pozostaje kwestia tego, że wszystkie filmy trafiające do kina są “popcornowe”. Jeśli nie to wskaż mi pare filmów, które nie były schematyczne czy popcornowe a zarazem trafiły do kina. Nie piszę tego ze złośliwości, po prostu chcę wiedzieć które tytuły mnie ewentualnie ominęły
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 12:52
argeth wbrew pozorom wszystkie filmy trafiaja do kin, a napewno znaczna ich wiekszosc. Np. Moon ciezko nazwac popcornem, Invictus rowniez jest calkiem interesujacym filmem. Wczesniejszy Gran Torino tez trudno nazwac popcornem
itp. To tak z glowy ostatnie pare filmow, jestem pewny ze jest tego wiecej.
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 13:49
Argeth - kilka moich ulubionych filmów, generalnie starszych: Once, Noi Albinoi, Dolls, 8 kobiet, Into the wild, Dancer in the dark, Miasto boga, 4 miesiące 3 tygodnie i 2 dni, Letni pałac, Życie na podsłuchu - kino francuskie, irlandzkie, japońskie, duńskie, islandzkie, niemieckie czy chińskie. Wszystkie te filmy są w jakiś sposób frapujące, niektóre podejmują tematy dziwne, trudne czy nieprzyjemne.
Naprawdę, da się żyć bez hollywoodzkiej rozrywki i jest spora grupa ludzi, którzy chcą dobrych, dojrzałych, trudnych filmów z całego świata. W mojej okolicy są dwa kina “niezależne”, i całkiem dobrze sobie radzą
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 15:25
A nawet filmy które są puszczane w bajecznych multipleksach nie muszą odrazu uchodzić za popcornowe. Całe polskie kino martyrologiczne z Katyniem na przodzie to popcorn? Albo filmy Tarantino czy Allena? To czysty popcorn?
Wbrew pozorom wcale nie trzeba szukać po repertuarach niezależnych festiwali filmowych by znaleźć kino nastawione nie tylko i nie przede wszystkim na kasę.
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 18:04
taka moja mała propozycja tematu na nastepny podcast - http://www.konsolowiec.pl/?p=12517
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 22:17
Przyznam się, że więkoszości tych filmów nie kojarzę nawet z tytułu, tak to już mają ludzie ledwo po 20tce mieszkający w małym mieście. Argumenty odnoszą się oczywiście do samego kina, chociaż teraz postawili helios i już jest większy wybór. Co do Tarantino to akurat mamy wyjątek bo są w gruncie rzeczy lekkostrawne, przynajmniej te co oglądałem. Może się trochę rozpędziłem z tą tezą z poprzedniego komentarza, w filmach mam zaległości.
wrzesień 17th, 2010 o godzinie 23:12
Oglądał ktoś może film “Ink” z 2009 roku?
wrzesień 18th, 2010 o godzinie 11:30
http://www.gametrailers.com/video/review-hd-civilization-v/704829
Uśmiałem się, gdy recenzent podał informację, że wywalili religię (równie dobrze mogliby wywalić naukę), ale to tylko gra Nie grałem w Civkę chyba od czasów dwójki, chyba się skuszę
wrzesień 19th, 2010 o godzinie 21:51
Ktoś z fantasmagierii gra w StarCraft II?
MeriB, character code 810.
Chętnie zagram z ludźmi którzy grają równie słabo co ja
wrzesień 20th, 2010 o godzinie 4:06
Ja muszę napisać coś o tym PRowcu, bo nie wytrzymam
No chyba po firmie na C niczego innego nie mogliście się spodziewać jak dla mnie standard i niestety długo to się nie zmieni.
Szkoda tylko, że tak wygląda 80% polskiej branży gier. W gruncie rzeczy myślę, że GTranslator lepiej by informacje prasową napisał…